1/35 Bergepanzer 2A2
TAKOM – 2135
Firma Takom w regularnych odstępach czasu raczy nas coraz to nowymi wypustami. Najnowszym dzieckiem tego producenta jest pojazd inżynieryjny na podwoziu czołgu podstawowego Leopard 1 – Bergepanzer 2A2!
Pojazd powstał w 1963 roku, a do jednostek trafił 3 lata później. Bergepanzer 2A2 jest modyfikacją pochodzącą z roku 1978, polegającą na zamontowania dźwigu o większej nośności. Pozostałe wyposażenie to hydrauliczny lemiesz z przodu, wyciągarka oraz specjalny stelaż na płycie silnikowej, służący do transportu zapasowej kompletnej jednostki napędowej do innego czołgu z rodziny Leopard. Mimo iż jest to pojazd specjalistyczny, posiada także uzbrojenie w postaci przeciwlotniczego karabinu maszynowego zamontowanego na dachu oraz drugiego – umieszczonego w jarzmie w kadłubie. Tyle tytułem wstępu historyczno-technicznego.
Duże kolorowe pudełko to już standard TAKOMa. A co w pudełku? Sprawdźmy!
Schemat pokazuje mnogość ramek i innego szpeja.
Zaczynamy zatem od wyprasek:
Ax2
E
F
G
H
K
Tx3
Gumowe łączniki gąsienic x6
Góra kadłuba
Dół kadłuba
J
Blaszka
Pleciona miedziana lina i nylonowa nitka
Kalkomania
I oczywiście instrukcja…
…a w niej mnogość malowań, choć wszystkie germańskie. Pięć typowych trójbarwnych NATO-wskich i po jednym całym zielonym, pustynnym i NATO-wskim, ale w śnieżnej liberii.
Ostatnim elementem, jaki znajdziemy w pudełku, jest niewielka errata do instrukcji, pokazująca montaż elementów dźwigu oznaczonych K37 – K42 (w instrukcji brak oznaczenia tego ostatniego).
Tak prezentuje się zawartość (sporego) pudełka. A teraz czas na bardziej szczegółowy rzut okiem:
Na początek, to naprawdę kawał modelu! A biorąc pod uwagę poziom zdetalowania daleko wyprzedzający stockowy czołg, to mamy szansę na zbudowanie wyjątkowo efektownej miniatury!
To jest pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy po otwarciu pudełka. Druga to natomiast gąsienice, a mianowicie ich podział zaproponowany przez producenta. Zdecydowanie to już nie jest model z serii BLITZ. Tu raczej spędzimy sporo czasu…
Każdy zespół ogniwa składa się z czterech elementów: dwie części wykonano z plastiku, a łączniki do nich są gumowe.
W instrukcji wygląda to tak: niby wszystko jasne, ale producent nie zamieścił informacji, ile ogniw składa się na jedną taśmę gąsienicy. Niby nie jest to jakiś poważny błąd, ale ułatwiłoby pracę…
Jak widać na schemacie, dzięki gumowym łącznikom mamy możliwość zrobienia gąsienic w pełni pracujących. Z pewnością ułatwi to malowanie, bo jednak w odróżnieniu od w pełni stalowych gąsienic, znanych np. z maszyn drugowojennych, to tu mamy jeszcze gumowe okładziny umożliwiające korzystanie z dróg asfaltowych.
A jak wygląda faktyczny montaż gąsienicy i czy to działa? Na próbę złożyłem kilka ogniw i… tak, trzymają się 🙂
Pobawiłem się nimi, zginałem, odginałem, znów zginałem… No i nie rozpadają się! Oczywiście nie sądzę, żeby wytrzymały robienie “brrruuummmm” modelem po dywanie, ale na swobodne malowanie i późniejszy montaż wystarczy.
A teraz spojrzenie na resztę części:
Detale są typowe dla TAKOMA – czyli dobre.
Dodatkowo cieszy odtworzenie faktury na powierzchniach antypoślizgowych. Miejsca, w których występują, są wyraźnie zarysowane, ale jak na mój gust będą wymagały jednak podkręcenia. Wiem, że są zmniejszone odpowiednio do skali – ale umówmy się, niekiedy trzeba coś przerysować, żeby w modelu było to po prostu widoczne 🙂
Podoba mi się także odtworzenie charakterystycznych żaluzji silnika. I mimo że w tamtym miejscu naklejamy blaszkową siatkę, to sądzę, że będzie to widoczne.
Zastosowano tu formy suwakowe, więc wyrzutniki granatów dymnych nie są litą tubą.
Narzędzia (a jest ich sporo) też wyglądają atrakcyjnie. Wszelkie klamry są misterne i po odpowiednim pomalowaniu będą cieszyć oko.
Fantastyczną rzeczą jest to, że (jak na pojazd inżynieryjny przystało) wszystkie kluczowe elementy możemy wykonać jako ruchome (czy raczej ustawić w dowolnej pozycji). Począwszy od hydraulicznego lemiesza, który – jak zauważyłem – załoga opuszcza na ziemię w celu ustabilizowania pojazdu w czasie pracy dźwigu…
…poprzez podporę z prawej tylnej strony wozu…
…a skończywszy na samym dźwigu! Dzięki temu będziemy w stanie dowolnie ułożyć miniaturę na dioramie/półce.
Ja osobiście w większości przypadków kleję cały model do kupy, a potem maluję, Tu jednak musimy pamiętać, aby pomalować i wybrudzić wnęki mechanizmu lemiesza jeszcze przed zamknięciem kadłuba, bo potem może być z tym problem.
A jeśli już jestem przy instrukcji, to jakościowo jest typowo-takomowo, czyli czytelnie.
Wady? Oczywiście są, ale nienachalne. Znajdziemy trochę śladów po wypychaczach, ale praktycznie wszystkie po wewnętrznych stronach detali. To dobrze, ale jeśli ktoś będzie chciał pootwierać włazy, to musi się liczyć z koniecznością ich wypełnienia/usuwania.
Na częściach znajdziemy także delikatny szew, ale nie wydaje się on trudny do usunięcia. Poważniejszym problemem jest ilość części, z których musimy go usunąć, bo jak wspominałem na początku tekstu, elementów jest masa…
Najsłabsze, co napotkałem w zestawie, to kalkomanie. Zawierają wszystko, co niezbędne, ale w przypadku np. tablic rejestracyjnych, widoczne jest niedodrukowanie ich ramek. Nie wiem czy to błąd druku tylko w moim egzemplarzu, czy w całym nakładzie?
Podsumowując:
Mimo kilku niedociągnięć, to naprawdę solidny model Bergepanzera. Części dużo, więc budową będziemy cieszyć się ładne kilka wieczorów. Na ogromny plus zasługuje pełna mechanizacji modelu! Już mam plan, jak to wykorzystać w nadchodzącej pracy z tym pojazdem 🙂
Zatem już teraz zapraszam na pełną relację z budowy Germańskiego WZT, która wkrótce zamieszczę na naszym portalu!
Witold Socha
Model przekazany przez Hobby 2000 – dystrybutora Takom
co to u licha za słowo wypust?
Wypust, u licha, to słowo używane całkiem powszechnie, od jakichś dwóch dekad, jako zamiennik do “produkt wypuszczony na rynek”. Do kroćset neologizmów!
ja wiem Kamil ze sie lubujesz w takich słownych dziwactwach ale to słówko użyte w sumie totalnie z dupy nie przestaje mnie zadzwiac 🙂 Następnym razem poproszę wypusk!
W czym bym się nie lubował, jak wspomniałem słowo ‘wypust” używane jest całkiem powszechnie, od jakichś dwóch dekad, jako zamiennik do „produkt wypuszczony na rynek”. I w dokładnie tym znaczeniu został użyty także w powyższym omówieniu nowego modelu. Natomiast niewątpliwe ‘z dupy’ jest twoja kontrpropozycja. Nie znaczy to jednak, że nie możesz czynić starań by weszła do obiegu. Powodzenia.
“Wypust” to jak “przepust”, albo “odpust” czy dawniej używany “zapust” 🙂 Wynik derywacji wstecznej. No i bardzo współczesny: “spust”, który służy do spuszczania…. Innymi słowy “wypust” to kanał prowadzący do “spustu”.
Mateuszu, tego i innego typu neologizmy to znak firmowy tekstów Kamila od “jakichś dwóch dekad”. Nie doszukuj się tu poprawności językowej- ma tu być fajerwerk, magia i tajemnica… Albo to zaakceptujesz, albo “się czepiasz” i otrzymasz odpowiedź, jak wyżej…
Robert
..naprawdę wasze płacze nad tym określeniem są mocno spóźnione i nie do końca wiem co mają na celu, ale polecam rozszerzyć tę walkę również na inne pola, choćby wciąż jeszcze żywe fora modelarskie. Dajmy na to PWM, tudzież Modelwork. Najstarsze artefakty beda chyba na “starym pewuemie“, ale jak by przegrzebać archiwum precla to pewnie też by się coś znalazło.
Powodzenia
To raczej nie neologizm ale rusycyzm. Rosyjskie ” wypusk”oznacza wydanie albo wersję produktu wyprodukowaną i rzuconą na rynek. Pozdrawiam
A pamiętam jak 20 lat temu robiłeś kolego figurki z żywicy 😉
Którą wersję ma Polska, Bergepanzer 2 czy Bergepanzer 2A2 ?