1/48 Roland C.II
Eduard – 8043
Trudno w to dać wiarę, ale ten model ma już ponad 15 lat. No dobra, od pierwowzoru różni się jedną niewielką ramką, acz w tej edycji w wyprasce są obydwie – i stara i nowa. A obecna edycja to w sumie też nie nowość, a wznowienie pudełka z przed dekady. Bo od jakiegoś czasu w wersji profipakowej model ten był uchwytny głownie z drugiej ręki. Owszem, w sklepach migał łikend, a prócz tego miniatura w ubiegłym roku trafiła do pudełek Rewla. Ale tego z rybim malowaniem łatwo ustrzelić nie było przez jakiś czas. Stąd wznowienie cieszy. Głownie za sprawą malowania pudełkowego. Ale prócz niego są jeszcze trzy inne warianty
Kalkomanie ulokowane są zatem na dwóch arkuszach. Jeden główny z większością oznakczeń i napisów eksploatacyjnych
Drugi arkusz, nieco mniejszy to kalkomania z charakterystyczną rybia łuską na burty samolotu
Niby fajnie, w sumie nawet nienajstraszniej wydrukowane, ale jak się przyjrzeć z bliska, to użycie tych nalepek gwarantuje dość słaby rezultat. Mimo wszystko lepiej jednak żmudnie to wymalować
Pozostańmy jeszcze przy kalkomaniach na moment. Znaleźć w nich można kolejny umiarkowanie dobry pomysł, a mianowicie imitacje zasłonek do okienek w burtach samolotu
Abstrahując od tego, jak zostały zaprojektowane, to jednak sam pomysł jest wart mniej niż garść kłaków. Ale to jest rzecz krotochwilna jedynie. Gdzie indziej jest powód do smuteczku. Otóż zegary..Kalkomanie z zegarami co prawda wydrukowane są ostro i czytelnie, to jednak widoczne jest lekkie przesuniecie kolorów względem siebie
To o tyle niefajnie, że kalkomanie są istotną alternatywą dla kolorowych blaszek, akurat tutaj mniej udanych
Właśnie, blaszki są dwie. Jedna z pasami, zegarami i inna kolorową drobnicą
..i druga, mosiężna z liczną drobnicą
Z dodatków znajdziemy również niewielki arkusik masek
No i wreszcie sam model. Wszystkie części kryją się w trzech ramkach. No i czwartej niewielkiej z detalami przeźroczystymi. Z grubsza wygląda to dość ładnie, choć detale nie są tak ostre i finezyjne jak w najnowszych wypustach Eduarda. Mimo to uważam, że pod tym względem miniatura ta nadal się broni. Choć tej obrony nie ułatwiają na przykład kuriozalne linie imitujące granice sklejki wewnątrz kadłuba.
KFS