1/48 P-40N Warhawk over CBI
Hobby 2000 – 48002
Pamiętacie komiks Angel Wings?
Taki o samolotach, i nie tylko. I już na jego okładce widać było jednego z drugoplanowych bohaterów:
…czyli niebanalnej urody Peczterdziestkę. Pojawia się ona zatem później niejednokrotnie na kartach owego komiksu, czy to w formie fotografii archiwalnej…
…czy przede wszystkim – widowiskowych ilustracji
Ten sam samolot znalazł się już na froncie pudełka z modelem Warhawka – i nawet – jak we wspomnianym wyżej albumie komiksowym – obrazek był autorstwa Romaina Hugaulta, a zdobił zestaw Hasegawy w skali 1/32 wydany przez Eduarda
W pudełku omawianego tu zestawu, wydanego przez Hobby 2000, również znajdziemy wypraski Hasegawy…
…jednak na okładce obrazek już polskiego autora. Choć nadal efektowny – jak efektowny był i sam samolot
Co prócz plastiku wewnątrz opakowania? Ano to, co zwykle Hobby 2000 w swoich opracowaniach pakuje
…czyli maski cięte w folii Oramask – tutaj na zewnętrzne i wewnętrzne powierzchnie
…oraz wydrukowane w Cartografie kalkomanie…
…dzięki którym samolot można wykończyć w jednym z dwóch wariantów
A skoro za nalepki odpowiedzialny jest Cartograf, to mamy najwyższą jakość techniczną. Oprócz dużej precyzji wszelkich napisów i oznaczeń, warto zauważyć, że kalkomania z czaszką ma w bezbarwnej kliszy otwory na rury wydechowe
Nalepki na tablice i panele przyrządów są już kopią tych, które znaleźć można było w wydaniach Hasegawy…
…i w połączeniu z plastikiem powinny prezentować się raczej efektownie, choć po drobnych pracach wykończeniowych
No właśnie – a jak sam model? W końcu ma już ponad piętnaście lat. A w dodatku oryginalne wydanie było trudno dostępne od tak dawna, że niektórzy współmodelarze nawet nie bardzo mieli świadomość jego istnienia (potwierdzone info). No więc, jest to typowa Hasegawa z tamtych lat – model poszatkowany tak, by drobniejszymi podzespołami umieszczonymi w osobnych ramkach można było zmieniać bez większych problemów wersje. Bez większych problemów z perspektywy wydawcy, bo dla modelarzy nazbyt często oznacza to kolejne kwadranse szlifowania połączeń segmentów. Tak też jest i w tym modelu – wymienny ogon ma nieznacznie inny obrys niż przód kadłuba. Podobnie niespecjalnie pasuje segment z zagłówkiem
Staranności i przymiarek na sucho wymaga również klocek z imitacją luf w krawędzi natarcia skrzydeł
Na szczęście inne elementy pasują znacznie lepiej – choćby pokrywy komór uzbrojenia
To dobrze, bo tutaj akurat szpachlowanie i szlifowanie mogłoby narazić na szwank detale. Bo ogólnie rzecz ujmując, w ramkach ten model prezentuje się całkiem przyjemnie. Ładnie wykończone powierzchnie, ostre, ale nienachalne linie podziału, fajne faktury. Może niektóre imitacje śrub są nazbyt ostentacyjne, ale nie jest to jeszcze syndrom ‘chińskich nitów’
Zupełnie niezłe są również szczegóły, choć miejscami dają już pole do samodzielnych poprawek czy wręcz montażu gotowych waloryzacji…
…choć właściwie bezwzględnie na wymianę zasługują koła – ogonowe okraszone fatalnymi wypychaczami na oponce, a główne – mydlanymi detalami
Naprawdę nieźle jest za to opracowane wnętrze kabiny
No, może poza topornym jednak fotelem…
…który wiąże się z kolejnym obowiązkowym dla tego modelu dodatkiem, czyli pasami. Można dobrać coś choćby z oferty Eduarda. Co bardziej leniwi posiadacze tego zestawu poszukają zapewne żywicznych wydechów
Z kształtu w porządku, ale pozbawione otworów. I nie są to otwory okrągłe, więc jednak kłopotliwe w drążeniu.
Pudełkowe malowanie jest niewątpliwie ciekawe, ale zakładam, że dla wielu kolekcjonerów pudełek to wydanie może być atrakcyjne z samego to faktu, że P-40N Hasegawy jest ponownie dostępny. Tu zatem warto nadmienić, że dostępny jest w jeszcze jednym pudełku, a mianowicie
1/48 P-40N Warhawk Aces of the 49th Fighter Group
Hobby 2000 – 48001
Szczególnie planując budowę w malowaniu z boxartu tego drugiego zestawu, czyli w kolorze naturalnego metalu, warto rozważyć zaopatrzenie się w napisy eksploatacyjne z Eduarda
1/48 P-40N stencils
Eduard – D48076
Peczterdzieści nie ma tych napisów zbyt wiele…
…zatem i sam arkusz jest niewielki
Nie można powiedzieć, by jakością druku górowały nad opracowaniem H2K drukowanym przez Cartograf. Edkowe napisy są nieco drobniejsze i mniejsze, więc automatycznie mniej przejrzyste. Co nie znaczy, że gorsze – zwyczajnie odrobinę inne
To, co sprawia, że są warte uwagi – szczególnie w kontekście malowania modelu metalizerami, to ficzer, którym Eduard dopiero niedawno pochwalił się oficjalnie. Chodzi mianowicie o to, że bezbarwny film jest NA nadruku, a nie jak jest to w klasycznych kalkomaniach, pod nim. To sprawia, że przy właściwej i umiejętnej aplikacji ów bezbarwny film można z nałożonej na model kalkomanii usunąć:
Polecam eksperymenty. Choć może niekoniecznie na modelach budowanych na serio, bo opanowanie tej zabawy wymaga pewnej wprawy i wiąże się z ryzykiem uszkodzenia nalepek.
KFS
Model do recenzji przekazany przez Hobby 2000
Właśnie sklejam. Mimo latek na karku, model ma się świetnie. Jak dotąd (a bryła gotowa) – jedyny problem z pasowaniem to prawy zestaw kmów (lewy spasował idealnie) i ogon, który trzeba delikatnie potraktować papierem ściernym na łączeniu z kadłubem. We wnętrzu kabiny największy brak to pasy bezpieczeństwa (uzupełniłem z zestawu do USAAF Eduarda), a przy przygotowaniu do malowania – na tylną osłonę źle spasowana jest maska, którą trzeba delikatnie przyciąć.
Kupiłem z modelem komiks Angel Wings wspomniany na wstępie, ot impulsywnie.
Z perspektywy niedzielnego sklejacza-amatora, to ciekawy materiał żeby zbudować sobie, powiedzmy, podstawowy kontekst pracy z miniaturą przez ilustracje.
Fabuła może banalna, na pewno lekka i zawierającą smaczki pokroju malowania opon na biało, które można przemycić do malowania, a które wystarczą komuś, kto nie zajmuje się modelarstwem redukcyjnym.
Komiks ma jeden zasadniczy minus – powoduje chęć złożenia modeli innych tam przedstawionych samolotów.
Tak, to prawda, samoloty z Angel Wings są niezwykle inspirujące modelarsko
Model ma sporo błędów na które trzeba zwrócić uwagę.
Jakie konkretnie?
Hobby 2000 lulu belle. Złe koła w zestawie. Instrukcja podaje antene maszt, tego też nie ma w oryginale. Po obu stronach kadłuba są otwory pod owiewka w które trzeba wkleić szybki. Tego też nie ma w oryginale.
Dziękuję