1/35 Sd.Kfz.247 Ausf.B with Crew
ICM – 35111
Sd.Kfz.247 Ausf.B był opancerzonym wozem dowodzenia z okresu II wojny światowej. Według mnie jego sylwetka jest wspaniała! Umieszczony z przodu silnik, mocno pochylone burty i koło zapasowe na tylnej płycie sprawiają, że pojazd wygląda niezwykle rasowo. Ten samochód pancerny zbudowano na udanym podwoziu samochodu terenowego Horch type 1c. Wyprodukowano 58 sztuk maszyny w wersji B. Co ciekawe, w odróżnieniu od innych pojazdów z germańskich stajni, gdzie kolejne podtypy zawsze były rozwinięciem tej samej konstrukcji, tu mamy wyjątek! Sd.Kfz.247 Ausf. A był diametralnie innym pojazdem, bo zbudowanym na sześciokołowym podwoziu popularnej ciężarówki Krupp Protze. Dla modelarzy to nie lada gratka, gdyż wersję A wydało wcześniej chińskie BRONCO, a niedawno ukraiński ICM dodał do swojej oferty bohatera mojej recenzji. Aktualnie miniatura jest dostępna w dwóch wersjach – nazwijmy je roboczo “zwykłej” z samym pojazdem i “wypasionej” z figurkami 🙂 W moje ręce trafiła ta druga. A co znalazłem w pudełku?
Sprawdźmy !
ICM przyzwyczaił nas już, że swoje wypusty (tak znów z premedytacją użyłem tego zdradzieckiego terminu i wcale nie jest mi przykro) pakuje w iście pancerne pudełka. Dzięki temu jest bardzo duża szansa, iż model przetrwa pełną niebezpieczeństw podróż z fabryki na nasze biurko.
Pudełko już otwarte, a więc rozpoczynam relację z wyciągania poszczególnych składowych:
Na początek dwie instrukcje. Jedną ważniejszą, dotyczącą pojazdu i mniej ważną, dotyczącą figurek.
A na początku tej bardziej ważnej instrukcji producent rozrysował, co powinno się znaleźć w pudełku:
A więc:
Ramka A
Ramka B
Ramka C
Ramka E x2
Ramka z oszkleniem D (z której wykorzystujemy jedynie dwa klosze reflektorów)
Gumowe (niestety) opony
Arkusz kalkomanii
I ramkę z figurkami, których nie będę tutaj omawiał, gdyż Kamil zrobił to już za mnie parę odcinków temu 🙂
A na koniec najlepsze!
Ukraiński producent od jakiegoś czasu załącza tę przeuroczą ulotkę:
Tak więc jeśli tylko pies/kot/chomik/rybki/teściowa pogryzie i uszkodzi nam ramki modelu, to nie każmy ich pod żadnym pozorem (no chyba że teściowa i tak już sobie nagrabiła przez lata…), tylko napiszmy do ICM-u, a oni przyślą nam zupełnie nową funkiel-nówkę-nie śmiganą ramkę! Mała rzecz, a tyle radości!!
Skoro przy papierze już jestem, to przyjrzyjmy się bliżej instrukcji. Na początek malowania, jakie nam proponuje wytwórca:
Trzy egzemplarze w turbo-germańskim kolorze Dunkelgrau z Frontu Wschodniego, z wczesnych lat II wojny światowej…
…oraz jedno w równie turbo-germańskim kolorze Dunkelgelb z Francji z roku 1944! Aż dziwne, że do tego czasu dotrwał jakiś egzemplarz tego pojazdu, ale zdjęcia z epoki nie kłamią.
A teraz czas na schematy i ich jakość:
Jest czytelnie, wyraźnie i, co najważniejsze, instrukcja jest standardowych rozmiarów, co cieszy posiadaczy dopalaczy ocznych w postaci okularów 🙂
Coś jeszcze pominąłem? A tak, akapit o częściach plastikowych – no to jedziemy!
Osobiście jestem fanem modeli z ICM-u, mam prawdopodobnie wszystkie miniatury pojazdów, jakie wypuścili do tej pory. Tutaj jest typowo-iceemowo, czyli w porządku. Widać że model jest nowy, bo formy nie zużyte i odlewy są wyraźne i ostre. Ukraiński producent raczy nas zestawami z nieprzesadną ilością części, w odróżnieniu np. od rodaków z MiniArtu. Mimo to model prezentuje się dobrze, a jego budowa nie zajmie nam nie wiadomo jak długo.
Zadbano także o wykonanie delikatnej imitacji spawów na górnym pancerzu. Można także otworzyć maskę, by ukazać silnik!
Jest też faktura blachy ryflowanej na podłodze przedziału załogowego.
Detale zawieszenia też wyglądają wcale nieźle. Są delikatne i wyraźne – dobrze !
Reszta też wygląda spoko, ze względu na sporą ilość wtrysków na długich elementach może być niewielki problem z ich czyszczeniem. Z doświadczenia wiem, że plastik ICM-u jest dość kruchy, więc łatwo o złamanie co cieńszych części.
A teraz plusy ujemne tego zestawu.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy po przejrzeniu instrukcji, to imitacja sprężyn zawieszenia. Jest ich osiem, po dwie na każde koło. Producent zaproponował je jako wykonane z dwóch różnych połówek. Tu nie dość, że będzie problem z ich dokładnym wyprowadzeniem do pożądanego kształtu, to jednak sam efekt będzie mizerny. Wszak ten element jest przestrzenny! Ale tutaj mój dobry kumpel Adrian Banaś podsunął mi pomysł jak to obejść – o tym (wkrótce) w artykule o budowie tej miniatury.
Standardowo znajdziemy ślady po wypychaczach. Jedne płytsze, drugie głębsze.. Nie jest to jakaś tragedia, ale trochę czasu nam zajmie ich usunięcie. Dodatkowo, jak już wspomniałem, części nie ma przesadnie wiele, ale coś za coś. Gaśnice, łopaty, podnośnik są odlane jako całość wraz z mocowaniem. Jeśli chcemy, aby nasza replika była jak najbliższa oryginałowi, to te elementy będą wymagały wkładu własnego. Na niektórych elementach znajdziemy też drobny szew, ale akurat to nie będzie uciążliwe do usunięcia.
Podobnie sprawa się ma z repliką silnika. Plusem jest to, że jest. I to w zasadzie tyle. Nie oczekuję tu jakości i szczegółowości charakterystycznej dla elementów żywicznych, ale ten tu jest po prostu toporny. Wiem, że nawet gdy otworzymy niewielką maskę, to niewiele go będzie widać, ale jednak będzie trzeba wiele inwencji własnej, aby zaczął cieszyć oko.
Najpoważniejszą wadą, jaką zauważyłem, wnikliwie oglądając ramki, są burty przedziału zawodowego. Fajnie, że jest otwarty i wiele będzie widać, m.in. radio i miejsce kierowcy, ale burty są dość grube. Producent zastosował tu zabieg pocienienia ich, ale w dość ordynarny sposób, z wyraźnie widocznym kantem. Celowo wyostrzyłem zdjęcie, żeby widać było o co kaman. Aby ten element tak nie kłuł w oczy, spędzimy trochę czasu nad zmiękczeniem tego efektu (wyoblenie go pilnikiem i papierem ściernym znacząco spłyci ten efekt). Podobnie sprawa wygląda z wewnętrzną stroną wizjerów. Tam też znajdziemy ślady po wypychaczach.
Arkusik kalkomanii kalkomanii dodany do zestawu zawiera to, co niezbędne. I to w sumie wystarcza, gdyż niemieckie pojazdy z pierwszej fazy II wojny światowej były dość skąpo oznaczane. Druk jest wyraźny i to jest ok. Zestaw zawiera także zegary do naklejenia w kokpicie, choć ich szczegółowość nie zachwyca…
Ostatnim plusem ujemnym są wspomniane na początku opony. Szkoda, że od pewnego czasu ICM zaczął robić je gumowe. Osobiście nie lubię takiego rozwiązania, ciężko się je maluje i szlifuje. Tu, aby model był “cacy”, pewnie skończy się na kupnie żywicznych odpowiedników.
I to w sumie tyle, jeśli chodzi o pierwsze wrażenie. Model mimo uproszczeń sprawia ogólnie bardzo dobre wrażenie! Moja ocena przed budową to 4/5. Zobaczymy niebawem, jak się to będzie składało do kupy. Już teraz zapraszam na relację z budowy tego wspaniałego pojazdu. !
Witold Socha
Model przekazany przez firmę ICM dzięki uprzejmości dystrybutora Hobby 2000
Ciekawostką jest to, że wersji A wyprodukowano tylko 10 sztuk. Pojazd tamten jako wóz dowodzenia nie miał nawet radiostacji ! I ogólnie pomimo spoko sylwetki nie zaliczał się do udanych projektów.
Figures are poor part of kit. Driver does not fit on drivers position. Probably is designed for ICM’s Sd.Kfz. 251 kit. Sitting too low, can’t reach to steering-wheel and need some leg surgery. Also standing figure (officer) does not fit. There is no room for him in car. I’ve must move radio operator deep into car, and rework officers right arm. It is pitty that wheels can’t be assembled in turned position. And some little trouble can be with doors there is little gap around them. Except for those figures it is very nice kit and everything fits absolutely perfect. I’ve enjoyed build.
Sd.Kfz. 247b z zachowanych na zdjęciach wraz z opisami jednostek:
– 68. Infanterie-Division w ramach 3 Panzer-Division (Front Wschodni)
– Grossdeutschland Division (Front Wschodni)
– Panzer-Aufklärungs-Abteilung 999 (1943-45 Rodos)
– 1. SS-Panzer-Division „Leibstandarte SS Adolf Hitler“ (1943 Front Wschodni)
–
Działania bojowe:
W latach 1941-42 wyprodukowano zaledwie 58 szt. tego ciekawego niemieckiego HMMWV. Wszystkie trafiły w 1943 roku na front wschodni oraz na … wyspę RODOS !!!. I tylko z tego frontu zachowały się zdjęcia. Owszem jest wiele osób twierdzących że były używane w Normandii … z tym stwierdzeniem byłbym mega ostrożny. Musimy prześledzić w tym momencie szlak bojowy 1. SS-Panzer-Division „Leibstandarte SS Adolf Hitler“ od 1943 roku. W październiku 1943 LSSAH przekształcono w dywizję pancerną i w sile prawie 20 000 ludzi ze 160 czołgami wysłano w rejon Żytomierza na Ukrainie. Po ciężkich stratach w trakcie Operacji Cytadela pozostawiono resztki ocalałego sprzętu jeżdżącego i rozdzielono go wśród 2. SS-Panzer-Division “Das Reich” oraz 3. SS-Panzer-Division “Totenkopf”. Brak jakichkolwiek potwierdzeń by Sd.Kfz. 247 Ausf. B jeździły w barwach tych dywizji.
Podsumowanie – na tą chwilę nie ma najmniejszych dowodów by Sd.Kfz. 247 Ausf. B były używane na froncie zachodnim. Wszystkie zostały zniszczone w trakcie działań na froncie wschodnim … poza pojazdami należącymi do jednej z najdziwniejszych jednostek Panzer-Aufklärungs-Abteilung 999 stacjonującej na Rodos. Niestety nie mam żadnych informacji co się stało z tymi pojazdami.
Dziękuję za pakiet ciekawych informacji!