1/32 Westland Whirlwind F Mk.I
Cannon Fighter
Special Hobby – SH32047
Żeby wyrobić wierszówkę, zacznę może od rzeczy mniej ważnych, a przy tym jednak oczywistych. Pudło z tym modelem jest naprawdę wielkie!
Choć samolot wybitnie duży nie był. Niemniej jednak, jako konstrukcja dwusilnikowa, ma imponującą rozpiętość płata – szczególnie w stosunku do gabarytów kadłuba
I właśnie ramka z połówkami skrzydeł (mierzącymi circa 43cm) jest tutaj największa
Jak wspomniałem, kadłub jest już mniej okazały
Prócz tego mamy jeszcze osiem wcale niemałych ramek – w tym jedną zdublowaną. Oraz, rzecz jasna, oszklenie
No dobrze, ramka z elementami przeźroczystymi jest akurat stosunkowo niewielka. Ale za to jakości nienagannej – szybki są całkiem gładkie, nie falują, nie zniekształcają. W dodatku cienkie, więc otwarcie osłony kabiny nie będzie ostentacyjnie przypominało, że mamy do czynienia z miniaturą
Na wysoki połysk wypolerowane są jedynie powierzchnie przeźroczyste. Warto tu także odnotować, że światła pozycyjne mają gotowe otwory na imitacje kolorowych żarówek. No i skoro przy oszkleniu jesteśmy, to tutaj mała dygresja. Bo podobnie jak w przypadku siedemdwójkowych Emili, równolegle z zestawem plastikowym na rynek trafiły opracowane do niego maski
Typowy zestaw, cięty w papierze maskującym – minimalnie twardszym od taśmy Tamiya, pozwalający na zabezpieczenie zewnętrznych powierzchni oszklenia kabiny oraz pomocny w malowaniu kół
Wracając jednak do modelu, a pozostając w temacie malowania – w komplecie jest jeszcze spory arkusz kalkomanii
Co ciekawe – inaczej niż we wszystkich ostatnich zestawach SH, w których są nalepki drukowane przez Eduarda, tutaj mamy do czynienia z produkcją Cartografu. Dziwne tym bardziej, że poza cyferblatami wskaźników tablicy przyrządów żadnych wyszukanych oznaczeń czy godeł tu nie ma
Komplet ten pozwala na zrobienie modelu w jednym z czterech wariantów
I wbrew pozorom jest całkiem różnorodnie, bo różne są malowania spodu, a na górnych powierzchniach występują nie tylko brzydkie zielono-brązowe plamy, ale także kamuflaż zielono-szary. Choć akurat na pudełko trafił taki smutniejszy wariant
Skoro już przy książeczce z instrukcją jesteśmy, to kilka słów w tym temacie. Montaż poszczególnych sekwencji opisany jest zupełnie przejrzyście. A jak widać, mamy do czynienia z dość rozbudowanym i nawet szczegółowym modelem. Zwyczajowo pochwale również konsekwentnie realizowany pomysł na kolorowanie w schemacie wybranych powierzchni i detali na barwy zbliżone do tych, których użyć trzeba. To jednak dość pomocne – z taką instrukcją trudniej zapomnieć o pomalowaniu jakiegoś fragmentu czy elementu
Ogólnie wygląda to zatem bardzo atrakcyjnie i obiecująco. A jak wypada z bliska? Ujmę to tak – model ma swoje mocne i słabsze strony. I zacznę może od tych ostatnich. Nazwijmy to – ambiwalentne odczucia budzi poszycie. Z jednej strony ktoś wykonał kawał naprawdę bardzo solidnej pracy, bo główne elementy konstrukcji płatowca to bez wątpienia ręczna robota. Detale są dopieszczone, linie podziału i granice inspekcji staranne, równe (choć można doszukać się pewnych drobnych ułomności). Do tego nitowanie – także bardzo schludne. Tylko że niestety, na etapie produkcji część tej pracy została sprzeniewierzona. Szczególnie gdy mowa o nitach, które raz są zupełnie wyraźne, innym razem prawie zupełnie znikają. A wziąwszy pod uwagę, że wiele powierzchni wymaga delikatnej choćby polerki, to wróży konieczność zabawy w dzięcioła. Bo nitowadłem się jednak nie pogłębi istniejących otworków – to jednak trzeba by dziubać szpikulcem…
W ogólnym rozrachunku jest jednak całkiem nieźle. Twórcy nie zapomnieli o ponitowaniu także różnych drobniejszych elementów oraz, co istotne, zadbali o imitację konstrukcji licznych wewnętrznych powierzchni
Pewne niedomagania technologii dostrzec można jednak na klapach chłodnic – elementy są tak cienkie, że doszło do drobnego zniekształcenia zewnętrznych powierzchni. I nie, nie są to jamy skurczowe, a całość przypomina raczej pofalowane poszycie
Jak to w wielu podobnych modelach Special Hobby bywa, o ile największe elementy konstrukcji powstały w sposób tradycyjny, to wszelka drobnica jest już opracowana cyfrowo. Niejednokrotnie przy tym narzekałem, że z jednej strony takie elementy mają bardziej wyraziste kształty i krawędzie, ale z drugiej są niezbyt subtelne. Bo na przykład koła – z imitacją ugięcia, wentylkiem… ale elementom brakuje jednak lekkości
W sumie nic dziwnego, że producent od razu anonsuje ich zamiennik
Jak widać, w planach są również imitacje działek, choć te plastikowe jakoś bardzo o wymianę nie krzyczą…
…a moim zdaniem, jeśli wymieniać, to i tak lepiej rozglądać się za metalowym produktem MASTERa. Ogólnie jednak, w skali 1/32 wspomniana siermiężność szczegółów nie daje o sobie aż tak znać. Choć na przykład kołpaki trzeba będzie samodzielnie ponitować, bo dziurkowanie mamy tylko na elementach opracowanych ręcznie
Skoro jesteśmy przy fotelu, to tutaj wypomnę – jednak brak pasów w zestawie zakrawa na dziadostwo. Bo żadnych blach, ani innych dodatków w tym zestawie nie ma. Niesmak pozostanie, ale żeby przykryć złe wrażenie, wspomnę jednak o tablicach przyrządów, które prezentują się całkiem ładnie, a w połączeniu z zestawową kalkomanią, po odpowiednim wykończeniu, powinny być ozdobą kabiny
Tak na marginesie, SH dorzuciło do modelu ulotkę, w której stręczy publikację zaprzyjaźnionego wydawnictwa, traktującą o Whirlwindzie…
…zatem pewnie nie obawia się porównań z kwitami. Dla mnie jednak bardziej istotne są nie fakty w skali, a na ile powyższy zestaw jest bezproblemowy na etapie budowy. O tym jednak dowiecie się – mam nadzieję niebawem – z materiału opracowanego przez Tomasza, bo jeszcze dzisiaj zestaw odlatuje w kierunku jego warsztatu.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S.’ Zapowiadana relacja z budowy tego modelu
Model przekazany do recenzji przez Special Hobby
Dzięki za recenzję. Przymierzam się do tego modelu.
Wygląda smacznie. Zapowiada się pierwszy dwusilnikowiec w tej skali w mojej kolekcji.