1/32 Westland Whirlwind F Mk.I
Cannon Fighter
Special Hobby – SH32047
Jako młodemu i niedoświadczonemu modelarzowi słowo short run kojarzyło mi się z modelem wystruganym w miękkim plastiku, z dodatkiem nikczemnej jakości żywicy, grubą blaszką fototrawioną oraz kabiną vacu. Zaletą był zazwyczaj tylko temat, którego producenci wieloseryjnych modeli wtryskowych nie chcieli podjąć. Jednak po ponad 20 latach sklejania doczekałem się czasów, kiedy short run to naprawdę dobry model i nie zawsze napakowany dodatkami, gdyż części plastikowe są naprawdę dobrej jakości. I podobnie jest z omawianym tutaj produktem Special Hobby
Kamil już wcześniej anonsował budowę tego cudaka. Wskazał lepsze i słabsze strony modelu. Podobnie jak i on, zacząłem od słabszej strony, mianowicie od poszycia. To, jak widać w recenzji, pozostawia sporo do życzenia, dodatkowo ja lubię kiedy linie podziału dość mocno się odznaczają. Na skrzydłach najpierw pogłębiłem linie podziału rylcem Trumpetera, a potem, no cóż – jak dzięcioł – nakłuwałem każdy nit…
Różnice widać gołym okiem.
Po dwóch wieczorach z uwiecznionym niżej specjalistycznym przyrządem skrzydła wyglądały tak jak tego chciałem.
Kadłub oraz powierzchnie sterowe postanowiłem z kolei zaszpachlować Mr.Dissolved Putty. Jednak wcześniej pogłębiłem linie podziału, a po szpachlowaniu je tylko poprawiłem.
Wyszlifowany kadłub ponitowałem za pomocą nitowadła RB Productions. Następnie nakleiłem panele inspekcyjne wycięte laserem w samoprzylepnej taśmie aluminiowej.
Poprawiając statecznik pionowy rozprawiłem się przy okazji z zapadającym plastikiem.
Skoro zewnętrzną powierzchnie modelu miałem wstępnie ogarniętą, przyszła pora na kabinę. Części w niej jest naprawdę dużo, ale szkoda, że zabrakło pasów… Na szczęście Eduard śpieszy z pomocą. Samo wycięcie części z ramek i ich obrobienie z niewielkich nadlewek to już czas, jakiego niektórzy potrzebują na sklejenie jednego modelu. Detali jest sporo i raczej dobrej jakości. Z poskładaniem całości nawet po późniejszym malowaniu nie ma większych trudności.
Po sklejeniu wszystkiego do kupy prysnąłem podkład, czyli czarną Tamiyę…
…po czym kolor bazowy tego samego producenta.
W międzyczasie donosiciel dostarczył paczkę z Czech.
Zawartość udało mi się jakoś złożyć do kupy.
Następnie pokolorowałem wszystkie detale. Ten etap prac zabezpieczyłem błyszczącą Hataką.
Po łoszu wyglądało mniej więcej tak. Wcześniej pomalowałem wnętrze skrzydeł oraz skleiłem je w całość. Odrobina szpachlówki na łączeniu jest jednak potrzebna. Grubość krawędzi spływu w tej skali nie razi aż tak bardzo, ale bywało lepiej.
Odrobinę obawiałem się o złożenie podzespołów w całość – niemałe skrzydła, długi kadłub, a to w końcu short run. Kadłub zatem postanowiłem kleić etapami, za pomocą Tamiya Extra Thin. Ściskałem kolejne fragmenty, a następnie aplikowałem w miejsce łączenia klej, ściskając obie połówki do czasu aż TET odparuje. Udało się uniknąć szczelin, jednak łączenie było delikatnie zapadnięte. Zaaplikowałem więc na nie klej cyjanoakrylowy. Nie wspomagałem się aktywatorem, tylko zalałem dwiema warstwami spoiny kadłuba, dając im dobrze wyschnąć, i dopiero wtedy szlifowałem.
Trochę więcej zabawy wymagały gondole silników oraz mocowanie kadłuba ze skrzydłami. Na pionowe łączenia nakładałem szpachlówkę Mr.Dissolved Putty, a gdy zaschła, wymyłem jej nadmiar patyczkiem higienicznym moczonym w izopropanolu, tak żeby wypełniacz został tylko w szczelinach.
Tam, gdzie klejone elementy tworzyły jedną powierzchnię, ponownie posłużyłem się Mr.Dissolved Putty, jednak nałożoną dość grubo. Szlifuje się ją dosyć łatwo, co miało znaczenie przy tych bardziej okrągłych kształtach.
Na łączeniu tylnej górnej części gondoli silnikowych z płatem powstał delikatny uskok. Ponownie użyłem płynnej szpachlówki, którą dodatkowo “wzmocniłem” cyjanoakrylem.
Biorąc na warsztat ten zestaw, modelarz musi być świadomy nie tylko jego jakości, ale również własnych umiejętności. Pomimo całkiem dobrego spasowania i dobrej jakości detali, trzeba włożyć sporo pracy w poprawę powierzchni. Ogarnięcie wszystkich drobiazgów też jest dość pracochłonne. Moim zdaniem warto jednak poświęcić trochę czasu temu modelowi, bo jego sylwetka wygrywa wszystko.
Tomasz Modłasiak