1/72 Gloster Meteor F.8 Prone Pilot
Special Hobby – SH72424
Na początek, wyjątkowo, krótki rys historyczny. Brytole wykombinowali, że jak się ułoży kierownika samolotu w pozycji leżącej, to mniej będą mu doskwierać straszne przeciążenia. Ale żeby wpaść na to, że przy okazji w takiej konfiguracji pole widzenia jest mocno ograniczone, a ewakuacja mocno skomplikowana, musieli zbudować samolot i nim polatać. Sprytne. Ktoś zarobił na konwersji, zarobiło dwóch oblatywaczy (bo ten, co leżał w nosie, nigdy nie latał sam), a teraz zarabia muzeum na pokazywaniu tego czegoś. No i zarabiają producenci modeli. Na przykład Special Hobby, bo oto mamy miniaturę tego cudaka w skali 1/72 w pudełku tego producenta
Co ciekawe, podobnie jak oryginał był konwersją Gloster Meteora F.8, tak i omawiana tutaj miniatura jest Gloster Meteorem F.8 oraz konwersją do niego. W zestawie jest bowiem kompletny model maszyny w wersji seryjnej…
…zatem jakby ktoś wytrzeźwiał i zaczął się zastanawiać gdzie miał oczy i rozum, jak sięgał po ten model, to może jednak zbudować zwykłego Meteora F.8. Jeśli jednak chęć budowy wariantu eksperymentalnego była świadoma, to jego elementy umieszczone zostały w kolejnych ramkach
I jak to z konwersjami bywa – i na co wskazuje zawartość ramek – montaż i przeróbka wymagać będą ingerencji w plastik
W sumie proste cięcia i nie powinno być problemów pod warunkiem, że jedne i drugie elementy pasują do siebie gabarytami. Ogólnie spasowanie elementów modelu może być kluczowe, ponieważ mamy do czynienia z malowaniem w kolorze naturalnego metalu, a takie nie wybacza niedoskonałości w wykończeniu modelu
Do tego arkusz kalkomanii – najpewniej wydrukowany przez Eduarda, choć pewności nie mam. Ale jeśli tak, to w sumie można próbować zrywać z nałożonych nalepek bezbarwną kliszę – na metalicznej powierzchni będzie to niewątpliwie zaletą
No więc właśnie, metaliczna powierzchnia jeńców nie bierze. Jak zatem wygląda ten model z bliska? No cóż. Wygląda jak szortran opracowany piętnaście lat temu. Bo jest szortranem opracowanym piętnaście lat temu przez MPM. I przez kolejne lata w różnych konfiguracjach sprzedawany w pudełkach rzeczonego, Xtrakita czy wreszcie Special Hobby. Jest to zatem klasyczna, ręczna robota, a nie zaprojektowany cyfrowo wzór. Niemniej jednak mamy do czynienia z całkiem przyzwoitym modelem. Choć miejscami dają się dostrzec niedoskonałości wykończenia czy po prostu nieco nazbyt daleko idące uproszczenia…
Te ostatnie przede wszystkim we wnętrzu oraz w rejonie podwozia
Ramka z elementami charakterystycznymi dla wersji z szoferką w nosie wygląda odrobinę mniej starannie. Tak pod względem wykończenia powierzchni (z nieco mniej wyraźnymi liniami nitów czy chropowatą fakturą), jak i finezji detali
Na tym tle zupełnie nieźle wypada oszklenie – całkiem delikatne i bez efektu soczewki
Podsumowując – jest to niewątpliwie model dla koneserów. No i jednak dla doświadczonych modelarzy – nawet, jeśli (co jest ryzykownym założeniem) jest zestawem nie przysparzającym problemów na etapie budowy, innych niż wspomniana konieczność odpowiedniego opracowania powierzchni. Tudzież drobny wkład własny we wnętrze.
KFS
Model przekazany do recenzji przez Special Hobby