1/48 PZL P.11c
Model Kit
Arma Hobby – 40002
Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji. A takoż i P.11c w 1/48 z Army w wydaniu Model Kit, czyli wersji nieco uboższej od flagowego Experta. Naturalnie, wielu współmodelarzy na tę skromniejszą (a zatem i tańszą) edycję liczyło, niemniej jednak producent nieoficjalnie sugerował, że o ile w ogóle, to i tak nie wiadomo kiedy się ona pojawi. A pojawiła się teraz, czyli po mniej więcej czterech miesiącach (z niewielkim okładem) od premiery nowej jedenastki w 1/48. Przez ten czas w internecie pojawiło się już zatem wiele gotowych modeli. W tym szczegółowa relacja z budowy tego modelu przygotowana przez Artura
Prócz tego na rynek trafił szereg waloryzacji. Na czele sztafety był BitsKrieg, bo mając gotowe projekty dodatków do skali 1/32, musiał je ‘jedynie’ zmodyfikować, by pasowały do innego modelu. Oraz pod kątem ograniczeń technologicznych
Do wyboru jest także szereg innych drobiazgów, z Eduarda, Yahu czy wreszcie MASTERa
Wracając jednak do omawianego tutaj modelu…
Jak wspominałem, jest nieco skromniejszy od Experta. Ramka plastikowa (i element przeźroczysty) to wciąż to samo
Do szybek nie ma już jednak masek – te trzeba wyciąć sobie samodzielnie na podstawie wydrukowanego w instrukcji szablonu. Inna sprawa, że arkusik dołączany do wydania Expert też nie chronił przed koniecznością samodzielnego cięcia, bo nalepki były tylko na zewnętrzne powierzchnie (sprawę rozwiązał dopiero Eduard)
Jak pokazuje diagram, w komplecie znajdziemy jednak niewielką blaszkę fototrawioną
Absolutne minimum, co stanowi zdecydowaną różnicę w stosunku do zawartości płytki z zestawu Expert
Co ciekawe, pasy w nowym opracowaniu są minimalnie dłuższe od wcześniejszych (czemu? nie wiem)
Bo nie jest tak, że cała blaszka zaznała jakiegoś niefortunnego przeskalowania – pozostałe elementy są jednakowe
Jak wspominałem w recenzji premierowej jedenastki, a później podkreślał to również Artur w relacji z budowy, sercem tego modelu jest zupełnie ładnie zdetalowana kabina. Gros tych detali jednak to właśnie mniejsze lub większe blaszki. Z tej perspektywy patrząc, blaszka z wydania Model Kit wydaje się ułomna. Jedynym bowiem akcesorium do kabiny, które zawiera, są pasy fotela pilota. Na tym kłopotów nie koniec, bowiem blachy opracowane przez Eduarda, choć większe nawet od ‘experckich’, nie zawierają pominiętych tutaj drobiazgów. I moim zdaniem to właśnie sprawia, że P.11c w wydaniu Model Kit jest ofertą dla wymagających mniej szczegółowości kolekcjonerów. Bo jednak jako bazę do montażu waloryzacji nie do końca może być traktowana. No chyba, że mówimy o dalece zaawansowanych samodzielnych przeróbkach i ulepszeniach. Choć w sumie i bez tego zarówno kabina, jak i sam model są wcale szczegółowe
Jak wspomniałem, plastik nie zmienił się ani trochę (a przynajmniej ja żadnych modyfikacji ramek nie dostrzegłem). Nadal zatem mamy braki w liniach podziału i parę innych rzeczy, które poprzednio sygnalizował świstek papieru z erratą. Teraz sugestie niezbędnych korekt wpleciono w opis prac
Jeżeli chodzi o malowania, to w modelach Army nie ma reguł co do szerokości ich wyboru w zależności od edycji. Pewnych prawidłowości poszukiwałbym raczej w wielkości arkusza kalkomanii, choć i od tego są liczne odstępstwa. Tak czy inaczej, w tym komplecie dostajemy jedynie dwa warianty do wyboru
Arkusz kalkomanii jest zatem średniej wielkości, za to jakości już zupełnie wysokiej – #typowytechmod
Podsumowując – zaskoczeń tu nie ma. Ani również istotnych zmian w stosunku do edycji Expert. Skromna blaszka plasuje ten zestaw raczej w kręgu zainteresowań mniej wymagających budowniczych miniatur. Szczególarze, nawet jeśli planują faszerowanie zestawu licznymi waloryzacjami, wciąż uwagę zwracać powinni jedynie na zestaw z bogatszą blaszką.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez Arma Hobby
A ja, niestety, uważam, że żadne blaszki nie nadrobią tego, co Arma zrobiła z resztą płatowca.
Te ekstra “linie podziału” na łączeniu blach (na płasko – nit do wręgi). Puskal będzie zalepiał for free :-))
Ja zostaje przy Mirage, może kabina nie będzie super-duper, mogę zrobić, co wydaje mi się “widzialne”.
No i co mi się będzie chciało :-)) To ma być coś, co przyjemnie dłubiesz w swoim kąciku, bez stresu!
Zb