1/144 Soviet WWII Fighter La-5FN
Resin model
Update version
North Star Models – NS-144027-V2
Nie jest to pierwszy zestaw z North Star, z jakim mam do czynienia i w sumie nie jestem zaskoczony, ale wciąż jednak mnie dziwi, jak bardzo ten producent nie dba o pierwsze wrażenie. A jest ono takie:
Ot, celofanowy woreczek z elementami zestawu i wizytówką producenta. Wrzucony do firmowego pudełka razem z pozostałą częścią zamówienia. Żeby zrobić jakieś cokolwiek charakterystyczne zdjęcie do nagłówka tego materiału, to sam sobie wydrukowałem jeden z renderów stanowiących prezentację tego modelu w sklepie internetowym
I w sumie można przyjąć, że w przypadku dystrybucji wyłącznie w sprzedaży wysyłkowej atrakcyjny boxart i wzornictwo opakowania mają znaczenie wtórne, to jednak NorthStar idzie chyba odrobinę zbyt daleko w swoim pragmatyzmie. Tym bardziej, że to zgrzebne opakowanie nie licuje z jakością samego modelu. Już wspomniane rendery sugerują, że mamy do czynienia z całkiem szczegółową miniaturą
Na pierwszy rzut oka pomyśleć by nawet można, że są one prezentacją modelu w skali 1/72. Ale to jednak mniejsza miniatura. Zdecydowanie mniejsza – śmiało mieszcząca się na dłoni
A największym jej elementem jest płat – odlany w jednym kawałku, a mierzący niespełna siedem centymetrów
Szczegółowość opracowania mogą sygnalizować nie tylko obrazki, ale również ilość części
I widoczny podział kadłuba nie jest zabiegiem mającym na celu zwiększenie ilości elementów w zestawie jak robi to LEGO, ale wynika ze względów technologicznych – dzięki takiemu podziałowi można było lepiej odtworzyć osłonę silnika, wraz z jej frontem…
…jak również zadbać o szczegóły w kabinie
Szczegółom tym można naturalnie zarzucić, że są uproszczone, ale przypomnę, że to jednak skala plugawa
Oprócz tego, co na burtach, jest też całkiem niebrzydki fotelik oraz już nieco mniej dopieszczona tablica przyrządów. Tu prawdopodobnie lepiej spisałaby się blaszka fototrawiona
Blaszek jednak w tym modelu żadnych nie ma. Choć fototrawione pasy w skali 1/144 musiałyby być zrobione z naprawdę cienkiego materiału. Tu sprawdziłaby się z kolei kalkomania – jak nigdzie indziej. Ale o tym producent nie pomyślał. Nie ma zresztą także żadnej nalepki na tablicę przyrządów. Co ciekawe, nie ma też drążka sterowego, a producent profilaktycznie nie wspomina o nim w instrukcji montażu. Instrukcji dość czytelnej
Wracając jednak do elementów żywicznych. Z tego materiału zrobione jest również oszklenie kabiny. Taki wybór materiału sprawia, że nie jest ono przesadnie cienkie i bardzo przejrzyste. W tej skali naprawdę konkurencyjne zaczynają być elementy vacu. Z drugiej strony, żywicę można jednak pocienić i wypolerować
Drobna obróbka przydać się może także niektórym detalom na powierzchni płatowca. Linie podziału i granice paneli z jednej strony są w sumie cienkie i dość ostre, ale jednak pozostawionych zostało zbyt wiele nierówności drukowanego cyfrowo wzoru
Ogólnie nie wygląda to źle i w porównaniu choćby ze Spitem Eduarda w tej samej skali nie razi zbytnio…
…ale jednak ingerencja rylca i igły nie zaszkodzi. Nawiasem mówiąc, uwagę zwracają całkiem zgrabnie zaprojektowane połączenia elementów z kostkami wlewowymi, pomocne w ich oddzielaniu. Ciekawym pomysłem są też wzmocnienia czy raczej przedłużenia krawędzi spływu
W tak cienkich elementach łatwo byłoby o bąbelki powietrza czy też uszkodzenia. W takiej konfiguracji wszelkie potencjalne ułomności powstaną w naddatku, który i tak trzeba odciąć. Co ciekawe, stateczniki podobnych ‘brzechw’ nie mają
Ponownie dostrzec je można za to na granicach łopat śmigła. Śmigła osadzonego na wlewie w dość specyficzny, ale w sumie niegłupi sposób
Nie do końca typowo przygotowane jest również podwozie – tylne odlano wraz z imitacją otwartych pokryw
Wraz z pokrywami odlane są również golenie podwozia głównego, a dzięki takiemu połączeniu obydwa detale mogły być zaprojektowane z odpowiednią delikatnością i jednak odrobiną finezji
Mniejszą finezję mają już jednak same koła
Tutaj ponownie, jak przy powierzchni, nie zaszkodzą drobne korekty. To wszystko sprawia, że budowa tego zestawu wymagać może już nieco doświadczenia od modelarza, choć niekoniecznie za sprawą skomplikowania, a właśnie niezbędnej do obróbki powierzchni precyzji. Tak niewielki model wymagać będzie również precyzji na etapie malowania. A producent zaoferował w tym temacie do wyboru cztery warianty
Opis, jak widać, mocno lakoniczny i sprowadzający się do wskazania uplasowania kalkomanii. Te ostanie znajdziemy na całkiem niemałym arkuszu wydrukowanym przez Begemota
Trzeba przyznać, że jest to jedna z tych bardziej udanych realizacji – trudno dostrzec przesunięcia kolorów, druk jest czytelny i staranny
Szkoda tym bardziej, że nie znalazło się tu miejsce dla nalepki na tablicę przyrządów czy imitację pasów fotela pilota. To znaczy miejsce jest, tylko projektant o sprawie nie pomyślał.
Podsumowując – naprawdę ładna miniatura, całkiem szczegółowa, choć jednak wymagająca nieco wprawy w przygotowaniu. I nie dlatego, że jest to model żywiczny, a głównie po prostu dały tu znać o sobie ograniczenia technologiczne wynikające ze skali. No i odrobinę jednak lenistwo w postprodukcji wzoru, przed powieleniem.
KFS
P.S. Podtytuł oraz numer katalogowy sugerują, że jest to ‘nowa, lepsza’ odmiana tej miniatury. Nie udało mi się jednak odnaleźć informacji, jak wyglądało wydanie pierwsze – nie jest ono chyba już zresztą dostępne.
P.S.’ Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestawy przekazane do recenzji przez North Star Models