1/35 USMC M4A2 Sherman – Okinawa Style
Operacja “Downfall”, czyli Inwazja na Wyspy Japońskie miała być największą operacją desantową w historii wojen. I całkiem niewykluczone, że najbardziej krwawą. Ostatecznie nie doszła do skutku – bomby atomowe zrzucone na Hiroszime i Nagasaki okazały się wystarczająco wymowne, by zmusić Japonię do podpisania aktu kapitulacji. Przygotowania do desantu pozostawiły jednak po sobie między innymi całe mnóstwo mniej, lub bardziej ciekawych, a niejednokrotnie wręcz widowiskowych polowych modyfikacji pojazdów pancernych. I one właśnie stanowiły inspirację dla niniejszej winiety. Wzorowałem się przede wszystkim na znanym zdjęciu Shermana obwieszonego różnymi ładunkami, i dopancerzonego ogniwami gąsienic. Najbardziej jednak charakterystyczne były boczne płyty, pospawane z resztek zezłomowanych pojazdów i barek desantowych.
Jako bazę do prac posłużył mi model DML USMC M4A2 Sherman PTO [6462]. Mój pomysł na winietkę wymagał zdobycia dwóch zestawów figurek- The Bodi 35031 Ciao Maria! oraz Evolution Miniatures EM-35041 American marines WW2. Dodatkowo skompletowałem kilka zestawów tropikalnej roślinności wycinanej w papierze.
Prace nad modelem, podstawką oraz figurkami trwały równolegle. Aby jednak poprawić przejrzystość relacji, opis podzieliłem na kilka rozdziałów.
Budowa pojazdu
Model zbudowałem w zasadzie zgodnie z instrukcją. Montaż nie przysporzył poważniejszych problemów. Tylko w kilku miejscach musiałem poświecić miniaturze więcej uwagi, szpachlując pewne drobne niedoskonałości
Przykładowo – po zmontowaniu kadłuba w tylnej części powstała niewielka szczelina. Wypełniłem ją kawałkiem polistyrenu wklejonym CA
Ponieważ nie byłem do końca zadowolony z faktury odlewu na wieży, poprawiłem ją nieznacznie za pomocą frezu
Model tym samym był dość szybko gotowy do prac nad dodatkowym pancerzem
Imitacje desek mocowanych na wózkach zrobiłem z polistyrenu. Zacząłem od zaznaczenia słojów przy użyciu scriberów Olfy i Trumpetera
Gruboziarnistym papierem ściernym podkreśliłem fakturę drewna (element zabrudzony łoszem na potrzeby zdjęcia)
Gotowe deski przykleiłem do wózków. Z cienkiego pręcika zrobiłem imitacje ich mocowań
W identyczny sposób zrobiłem deskę mocowaną na przedniej płycie pancerza
Charakterystyczne dla wielu pojazdów z PTO były kolce mocowane na włazach i detalach. Do ich wykonania posłużył mi pręcik polistyrenowy 0.5mm (dość szybko zrezygnowałem z robienia tego z metalu) osadzony w wywierconych wcześniej otworach.
Nie mając dostatecznej dokumentacji stelaż pod boczne osłony musiałem wymyślić. Do jego budowy użyłem kątownika 2mm i pasków polistyrenu, z których uformowałem mocowania belki.
Pancerne płyty w oryginale były zwieńczone przeciętą na pół rurą. Ponieważ plastikowe rurki miały zbyt grube ścianki, a ja nie lubię pracować w metalu, musiałem znaleźć inne rozwiązanie. Używając metalowego pręta uformowałem paski polistyrenu 0.25. Następnie nakleiłem na to drugą warstwę plastiku tej samej grubości. Użyty w tym celu cyjanoakryl utrzymuje kształt całego elementu.
Główne elementy płyt zrobiłem z polistyrenu 0,5. Ich wielkość i kształt oszacowałem na podstawie zdjęć archiwalnych.
Z dwuskładnikowej masy modelarskiej zrobiłem tez imitacje spawów łączących elementy pancerza
Kolejnym bardzo charakterystycznym elementem dodatkowego pancerza były ogniwa gąsienic przyspawane do kadłuba i wieży. Użyłem zapasowych elementów, które powieliłem w żywicy w odpowiedniej ilości.
Ładunek na przedniej i tylnej płycie pojazdu to zbieranina elementów żywicznych z różnych zestawów, między innymi Armo i Reality in scale. Po wstępnych przymiarkach przykleiłem je do kadłuba cyjanoakrylem
Brezentową plandekę uformowałem z przyciętej chusteczki nasączonej klejem do papieru.
Gdy plandeka była jeszcze plastyczna, ułożyłem na niej dodatkowe detale – fragment gąsienicy, imitację linki wykonaną z drutu cynowego. Zwinięta plandeka powstała również z chusteczki uformowanej na mokro. Do zrobienia pasków posłużyła mi taśma maskująca 1mm
Z masy dwuskładnikowej zrobiłem też worki i sakwę
Ostatnim zabiegiem przed malowaniem było nałożenie imitacji zbitego błota- tu niezastąpiona jest pasta Vallejo
Pojazd gotowy do malowania. Płyty pancerne założone jedynie do fotografii
Malowanie
Zawsze staram się skleić w modelu tak wiele jak tylko się da. Niemniej jednak, dla wygody kilka elementów pozostało tutaj osobno – klapy włazów, gąsienice, płyty pancerne. Także wieża oraz lufa pozostały ruchome na tym etapie. Kolejna sprawa, to narzędzia i ekwipunek. W miarę możliwości staram się malować aerografem tak wiele, by potem konieczne były zaledwie drobne retusze pędzlem. Malowanie zacząłem od farby czarnej nałożonej na dolne partie pojazdu oraz cały ładunek i dopancerzenie
Następnie cały pojazd pomalowałem bazowym kolorem Tamiyaową Khaki drab
Dodając do koloru bazowego stopniowo coraz więcej Neutral gray rozjaśniłem bryłę i detale. Na tym etapie używałem mocno rozcieńczonej farby, tak, by kolejne jaśniejsze tony nakładać transparentnymi warstwami
Różnymi odcieniami zieleni, brązów i szarości pokolorowałem skrzynki, pakunki i plandekę na kadłubie. Malując aerografem mogłem je delikatnie wycieniować, analogicznie do kadłuba.
Do pomalowania ogniw gąsienic użyłem mieszanki farby czarnej i Hull red, w proporcjach mniej więcej 2:1. Przy okazji tych samych kolorów użyłem do pomalowania gumowych pasków gąsienic.
Cześć płyt pancernych pomalowałem tymi samymi kolorami co cały pojazd, a na niektóre naniosłem nieregularne rdzawe plamy Hull red i Yellow green
Tak pomalowane płyty pokryłem specyfikiem AK Worn Effect. Gdy preparat wysechł, akrylami wymalowałem różne kamuflaże. Aby nanieść białe gwiazdy i fragmenty innych oznaczeń wyciąłem tymczasowe szablony w folii Oramask
Następnie na powierzchni zrobiłem odpowiednie uszkodzenia farby, wykałaczką, starą szczotką do zębów i nożykiem
Na niektórych płytach, lub ich fragmentach, namalowałem rdzę. Moim zdaniem najlepszą kolorystykę oferuje zestaw Dust&Rust Lifecolora. Gęstą farbę aplikowałem kawałkiem gąbki, naprzemiennie stosując różne odcienie
Po pokolorowaniu narzędzi i innych detali oraz retuszu ekwipunku cały model pokryłem bezbarwnym lakierem półbłyszczącym
Typowy pin-wash zrobiłem przy użyciu płynów AK interactive: Dark brown aplikowanego na całość, a następnie Track wash na ogniwa gąsienic
Techniką suchego pędzla, używając szarej emalii rozjaśniłem delikatnie krawędzie, detale i wystające elementy konstrukcyjne. Ten etap prac zakończyło pokrycie modelu bezbarwnym matem.
Pomalowane wcześniej paski gąsienic przetarłem miękkim ołówkiem. Imitację piasku, który zbiera się wokół grzebieni, zrobiłem z pasty Vallejo, wcierając ją palcem w zagłębienia
Co prawda górny fragment gąsienic miał być skryty pod bocznymi ekranami, to jednak aby ułożył się w miarę ładnie na kołach napędowych i napinających, musiałem odpowiednio go wyprofilować. Gąsienice przykleiłem Tamiya extra thin (który działa na DS-tracks), a tymczasowo spozycjonowałem za pomocą zapałek
Podstawka
Prace nad podstawką zacząłem od zakomponowania scenki oraz oszacowania jej wielkości
Następnie przygotowałem materiały do zbudowania podstawy – balsę grubości 3mm, klej epoksydowy i 3cm płytę styroduru
“Skrzynkę” zbudowałem w sposób opisany w osobnym artykule
Z mniejszych kawałków styroduru uformowałem nierówności podłoża. Uskoki materiału zniwelowałem szpachlówką akrylową
Następnie przyciąłem boki drewnianej ramki, tak by pasowały do profilu podstawki
Styrodur wkleiłem w ramkę, a podłoże wstępnie wyrównałem warstwą akrylowej pasty Vallejo Gray pumice
Zanim mogłem zabrać się za jakąkolwiek roślinność musiałem przygotować podłoże. Zacząłem od przygotowania imitacji ściółki. Różne kawałki suchych liści i mchu zmełłem w starym młynku do kawy
Dalej podstawkę ponownie pokryłem warstwą past akrylowych Vallejo. Na to wysypałem rozdrobniony susz
Sięgnąłem po wycinane laserowo liście z Paper Nature. Różnymi odcieniami zieleni pomalowałem je jeszcze przed wycięciem z arkusika. Następnie, często rwąc na kawałki czy zgniatając, zamocowałem na podstawce używając kleju do papieru
Niektóre już po przyklejeniu wyretuszowałem zieleniami, brązem i żółtą farbą. W ten sposób uzyskałem imitację wyschniętych opadłych liści.
Drukowanym w kolorze roślinkom z J’s Works dorobiłem łodygi z drutu a następnie obsadziłem jeden z rogów winiety
W paru miejscach dorzuciłem też pojedyncze liście – w całości jak i podarte na mniejsze kawałki. Na to znowu wysypałem pokruszony susz, który na podłożu utrwaliłem specjalnym specyfikiem AK
Do tak przygotowanego podłoża klejem cyjanoakrylowym przykleiłem czołg
..i przymierzyłem figurki
Aby ujednolicić pojazd i podłoże podstawkę natrysnąłem delikatnie Engine grime i Earth effect z AK, aerografem, na niewielkim ciśnieniu
Figurki
Figurki z zestawów Evolution i The Bodi pasowały do mojego scenariusza niemal idealnie. Dokonałem jedynie drobnych korekt. Jednemu z czołgistów wymieniłem głowę. Z kolei maszerującemu Marine wykręciłem lekko szyję. Po podgrzaniu żywicy nie było to trudne
Malowanie zacząłem od nałożenia aerografem koloru bazowego. Następnie szarą farbą od góry natrysnąłem aerografem rozjaśnienia fałd i detali
Dodając do kolorów bazowych szarego lub żółtego czy czerni lub brązu podkreśliłem cienie oraz szwy na uniformach. Dodatkowo delikatnie całość złoszowałem ciemno brązowym specyfikiem AK
Analogicznie pokolorowałem ekwipunek- różnymi odcieniami zieleni, brązów i szarości. Na koniec detale podkreśliłem Dark brown wash AK
Żmudnie malując kolejne elementy ekwipunku doszedłem do momentu, w którym trzeba było zabrać się za stosunkowo spore fragmenty ciała. Co prawda sięgnąłem po sprawdzoną paletę autorstwa Ortiza, to zacząłem nietypowo, malując najpierw najciemniejszym kolorem wszystkie elementy cieliste
Potem nałożyłem transparentne warstwy Brown sand i Skin tone z Vallejo, aż do uzyskania odpowiedniego efektu
Może mało spektakularne, ale czasochłonne było malowanie oczu, guzików, gogli i innych drobiazgów. Na koniec poprzyklejałem wszystkie elementy, które malowałem osobno- karabin, hełmy czy paski oraz skrzynki z amunicją
Dolne partie czołgisty stojącego we włazie wieży pomalowałem na czarno, by w gotowej miniaturze znikły w cieniu
Figurki były gotowe
Ślady eksploatacji
Nanoszenie śladów eksploatacji zacząłem od namalowania jasnych rys na różnych powierzchniach. Szarą farbę naniosłem najpierw kawałkiem gąbki zamocowanym w pęsecie..
..a potem pędzlem o długim, cienkim włosiu
W analogiczny sposób nałożyłem później ciemne imitacje odprysków farby. W tym celu użyłem Vallejo’s Glossy black.
Kolejnym krokiem było wybrudzenie powierzchni. Na kadłub zwilżony white spiritem nanosiłem kontrastujące ze sobą płyny AK do łederingu. Zdmuchiwałem je z pędzla a następnie rozprowadzałem w dość chaotyczny sposób na płaszczyznach
Miejscami nadmiar zdejmowałem patyczkiem higienicznym uważając jednak, by nie usunąć przy tym całkowicie nałożonego płynu.
Oleiste zacieki zrobiłem w sposób dość podobny. Na zwilżoną powierzchnię z różną intensywnością, cienkim pędzlem, naniosłem na przemian Engine oil i Fuel stains.
Na koniec w wybrane krawędzie kadłuba oraz ogniwa gąsienic wtarłem metaliczny pigment. Do aplikacji tego proszku za najlepze narzedzie uznałem.. palec
Po tych zabiegach gęstym klejem cyjanoakrylowym przymocowałem pojazd do podstawki. To pozwala uniknąć niepotrzebnych kontrastów pomiędzy modelem a podłożem
Po wstępnym (wspomnianym wcześniej) ujednoliceniu pojazdu z otoczeniem zabrałem się za nałożenie niewielkiej ilości pigmentów na układ jezdny i dolne partie pojazdu
Proszek utrwaliłem wstępnie benzyną do zapalniczek
Trochę późno, ale pomyślałem sobie, że w okolicach spawów farba pewnie lekko się przypaliła. Efekt ten uzyskałem za pomocą Tensocromu Smoke, nakładanego kilkoma transparentnymi warstwami
Znajomy, któremu pokazałem, nad czym pracuję, zwrócił mi uwagę, iż w kołnierzu wokół wieży brakuje małych otworów. Uznałem, że nie będę wiercił ich na wylot, ponieważ i tak nie było by to widoczne. Co więcej dziurawienie gotowej miniatury, zamocowanej na podstawce mogło by być kłopotliwe
Po nawierceniu także z nowych otworów poprowadziłem smugi oleistych zacieków, poprawiając przy okazji także te zrobione wcześniej.
Uznałem, że warto dorobić jeszcze trochę zacieków, zarówno rdzawych jak i rejnmarksów. Tu niezawodnie posłużyły płyny AK, nakładane zgodnie z sugestią producenta, czyli aplikowane cienkim pędzlem na powierzchnie, a następnie rozcierane pędzelkiem nieco grubszym, delikatnie zwilżonym WS
Podczas tych prac uszkodzeniu uległo pudrowanie. Musiałem, zatem powtórzyć nakładanie pigmentów. Zacząłem od zwilżenia dolnych partii płyt pancernych benzyną do zapalniczek
Dodatkowo cienkim pędzelkiem pociągnąłem w górę smugi.
Na wilgotną powierzchnię suchym pędzlem nałożyłem odrobinę pigmentu..
..który utrwaliłem benzyną nakładaną pędzlem o długim włosiu
Na koniec jeszcze na sucho wtarłem odrobinę proszków, by stonować wszelkie smugi i plamy.
Ostatnim akcentem prac nad scenką było zamontowanie figurek piechurów. Aby wzmocnić połączenie, w miejscach styku z terenem wkleiłem kawałki cienkiego drutu miedzianego. Tak przygotowane druty posmarowałem gęstym cyjanoakrylem i zamontowałem na podstawce
Tym samym praca była skończona, a rezultat obejrzeć można w galerii
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to