1/72 MiG-25PU
Soviet Training Aircraft
ICM – 72178
ICM strzelił focha, że recenzje nieprzychylne. A jakie mają być opinie o antycznych zestawach, które chyba diabeł kazał im pakować w pudełka i wypuszczać na rynek w początku drugiej dekady XX wieku. Szczególnie, gdy jednocześnie potrafią wydać całą serię modeli naprawdę nowoczesnych i ładnych. No dobra, akurat ten ładny nie jest, ale to akurat nie jest winą ICM. Bo umówmy się, sylwetka MiGa-25PU jest aberracją
Z drugiej strony, nawet gorsze wynaturzenia znajdują swoich amatorów, zatem w sumie miło, że projektanci ICM sięgnęli również po tę konstrukcję. Stworzenie jej miniatury było o tyle mniej skomplikowane, że specyficzny podział technologiczny Foxbata w 1/72 sprzyja wypuszczaniu kolejnych wersji. Baza w każdym zestawie jest zatem ta sama
Zmiany zaczynają się na etapie różnych pomniejszych ramek, zawierających detale charakterystyczne dla danego wariantu samolotu
..choć w tym zestawie i niektóre z nich są już znane z wcześniejszych edycji
Zupełnie nowe jest natomiast oszklenie drugiej kabiny – wciąż jednak naprawdę wysokiej jakości – całkiem cienkie i przejrzyste
..oraz niemała w sumie ramka z nosem charakterystycznym dla tej, treningowej odmiany Foxbata
Jak widać – jakością ani trochę nie odstaje to od reszty modelu. Jeżeli jednak ktoś nie miał z nim do czynienia, to po bardziej szczegółowe spojrzenie na miniaturę płatowca oraz detale zapraszam do opisu pierwszego ICMowskiego MiGa-25 w skali 1/72. W dużym skrócie – jest to bez mała pantografowe pomniejszenie opracowania w skali 1/48, w którym detale zyskały na subtelności a konstrukcja na finezji. Skoro o finezji mowa, to tej niestety trochę zabrakło w druku kalkomanii. Choć może nie tyle finezji, co kontroli jakości – bo jednak arkusik z napisami eksploatacyjnymi naznaczony jest rozpływającą się czarną farbą, co wskazuje na jakieś brakoróbstwo w drukarni. Pamiętać jednak trzeba, że wszystkie te literki są naprawdę maleńkie
“Na żywo wygląda lepiej” – to jest nie rzuca się bardzo w oczy. Choć jednak trochę może, wziąwszy pod uwagę, że ciemnie napisy będą kontrastować z jasnymi kamuflażami, które proponuje w malowaniach producent (i jak mniemam wyboru wielkiego tutaj nie miał)
Oznaczenia do nich niezbędne znajdziemy na kolejnym arkusiku. Na nim także umieszczone zostały nalepki z imitacjami wskaźników na tablice przyrządów
Skoro mowa o malowaniu, to uwagę zwraca dobór palet, na podstawie których dobrane są kolory
Promowanie własnej palety ICM zdaje się oczywiste. Obecność obok niej Revla i Tamiyi jest już jednak selekcją cokolwiek kontrowersyjną. Tak czy inaczej, szkoda, że zabrakło tu jakiegoś bardziej uniwersalnego opisu, na przykład odniesienia do wzornika FS.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany przez firmę ICM dzięki uprzejmości dystrybutora Hobby 2000
Pytanie nie bardzo w zwiazku do modelu jako takiego. Czy KFS wie kto stoi za farbami ICM? To sa jakies akryle, ale czy warto to wogole brac do rak?
Nie wiem co są warte, bo nie miałem z nimi do czynienia. Na pewno to winylowe wodorozcieńczalne akryle. Więc farby ‘pod pędzel’. Natomiast czy to lokalna produkcja, czy ICM korzysta z usług któregoś bardziej renomowanego producentów farb – nie mam pojęcia. Niemniej jednak plotki o tym, że to farby AK, są raczej jednak wyłącznie plotkami.