Su-27UB ejection seats 1/48
Eduard 648655
Głośna swego czasu premiera modelu Su-27UB z Great Wall Hobby szybko poskutkowała falą mniej lub bardziej potrzebnych dodatków. W tym naturalnie wyrobów czeskiego Eduarda, który z wielką regularnością wypuszcza produkty do wszelkich nowości na rynku modelarskim. Poza standardowym „zestawem obowiązkowym” (być może Eduard bije się o złotą patelnię), czyli blaszkami i maskami, Czesi wypuścili też odrobinę żywic do wspomnianego zestawu. Wśród nich zestaw foteli wyrzucanych K-36DM.
Warto na początku zaznaczyć, że te bardzo popularne (w światku modelarzy specjalizujących się w myśliwcach odrzutowych) fotele to nie jest coś, czego by na rynku w ogóle nie było. Jest bowiem K-36DM w wykonaniu Airesa, który można kupić w sklepach od wielu lat. I warto te dwa produkty porównać. Zacznijmy jednak od prezentacji zestawu Eduarda.
Co więc dostajemy w pudełku? Rzecz jasna, dwa fotele odlane z jasnoszarej żywicy, którym towarzyszy niemała blaszka fototrawiona, mały arkusik kalkomanii oraz dokładna i kolorowa instrukcja montażu. Czyli to, co zawsze Eduard daje w swoich Brassinach, zaskoczenia brak.
Sam fotelik podzielony jest na trzy części: główną, zagłówek ze spadochronem oraz mały element montowany z lewej strony fotela. Problemów z montażem więc raczej nie będzie, trochę gorzej jest natomiast z blaszkami. Zawierają one przede wszystkim pasy oraz uprząż dla pilotów. I obarczone są grzechem głównym wszelkich pasów dla pilotów, jakie produkuje Eduard (albo przynajmniej tych, które przeszły przez moje ręce, czyli niemało). Z jednej strony są zbyt szerokie (na oko tak ze dwa razy), a z drugiej – pokolorowane w męczącym mnie stylu Eduarda. Czyli z paskudnym rastrem, który od kilkunastu miesięcy coraz mniej, ale jednak wciąż jest widoczny. Sam dobór kolorów wspomnianych pasów, jak i nieco komiksowe rysunki wszelkich szwów czy naszywek na nich, też nie zachwycają. Moim zdaniem lepiej poddać te pasy kąpieli w acetonie, zmyć nadruk i pomalować je samemu pędzelkiem. Ale co kto lubi.
Same żywice są bardzo ładne. Widać tu schludne, cyfrowe projektowanie bryły miniatury, a wszystkie krawędzie są ostre i wyraźne. Podobnie jest z detalami, ale tych ku mojemu zaskoczeniu jest jakby mniej, niż można by oczekiwać. Brakuje choćby jakiegokolwiek okablowania foteli, jak też brak śladów wgnieceń na poduszce siedziska czy oparcia, co zawsze dodaje realizmu modelowi. Naturalnie można przyjąć, że to modele nowiutkich foteli, prosto z fabryki, no ale czasami człowiek chciałby od producentów czegoś więcej.
Warto też wspomnieć o w zasadzie całkowitym braku szczegółów tylnej części fotela. Było nie było, w kabinie i tak niczego tam nie widać, ale to jednak jest swego rodzaju pójście na łatwiznę. Brakuje mi też żywicznej dźwigni katapulty, bo jednak ta wykonana z blaszki jest płaska i w skali 1/48 nie wygląda zbyt dobrze.
Tu warto porównać miniatury Eduarda ze wspomnianym K-36DM Airesa. I uczciwie rzecz stawiając, Aires to porównanie wygrywa. Jego fotel jest jednak lepiej zdetalowany. A patrząc na tył maleństwa to nawet dużo lepiej. Do tego jego fotelik ma bardzo delikatne, ale jednak zauważalne odtworzone wgniecenia poduszek. No i pasy: Aires robi je niemalowane, a do tego wyraźnie węższe i przez to wyglądające po prostu realistycznie. Na tym tle produkt Eduarda sprawia wrażenie eleganckiego, ale jednak nieco uproszczonego dodatku. A jest to przecież zamiennik zestawowych foteli GWH. Czyli foteli topowej jakości.
Za to w komplecie Eduarda jest spory pakiet kalkomanii, którego w Airesie zawsze brakuje. Mamy więc wszelkie etykiety i blaszki informacyjne, które zawsze poprawiają wygląd modelu. Wydruki są dość szczegółowe, dopóki nie spojrzy się na nie obiektywem makro. No ale jak na skalę 1/48 to zupełnie wystarczy. Ja osobiście nie jestem wielkim fanem kalkomanii Edka, jednak do takich drobiazgów są one zupełnie wystarczające.
No i na koniec instrukcja. Bardziej montażu blaszek niż samych żywic, bo odpowiednie rozmieszczenie i wyginanie pasów jak i uprzęży proste nie jest. Zawsze podoba mi się w tych instrukcjach Eduarda to, że nie tylko są czytelne co do kwestii samego montażu, ale też i bardzo dokładnie informują o potrzebnych kolorach, jakimi trzeba pomalować żywicę. I podobnie jest tutaj. Wszystko jest jasne, klarowne i czytelne.
Eduard dostarczył nam parę ładnych, eleganckich foteli do najnowszego modelu Su-27 na rynku, jednak jakość modelu, któremu dedykowany jest ten zestaw, każe postawić sobie pytanie: czy warto? Odpowiedzi, tradycyjnie już, każdy niech udzieli sobie sam.
Dariusz Żak
Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard