1/72 M41 Walker Bulldog – Budowa
Armory Models – 72412
Od jakiegoś czasu bez poważniejszych obaw sięgam po miniatury pojazdów wykonane w technologii szortranowej. Takie nowsze, gdzie jednocześnie dają o sobie znać wysokie umiejętności projektantów, ale również pewne ograniczenia technologii. W praktyce oznacza to zazwyczaj model świetnie opracowany, zaawansowany, czy wręcz skomplikowany. Jednocześnie konieczna jest czasem mozolna obróbka wszystkich elementów. Z drugiej strony, w każdym modelu, nawet najbardziej nowoczesnym, artefakty dzielenia formy są obecne i wymagają oszlifowania, tylko mniej intensywnego. Przy tych skomplikowanych szortranach trzeba zachować więcej uwagi, spiłować więcej plastiku, ale też i niejednokrotnie lepszy jest rezultat
Do tego efektu droga jest jednak długa. Już na samym początku prac trzeba zachować dużą staranność w usuwaniu nadmiaru plastiku na odlewach. Czasami nie zawsze jest oczywiste, jak wiele trzeba go odciąć. Ja podchodzę do sprawy tak, że wycinam wszystkie elementy kadłuba i sprawdzam na sucho ich wzajemne dopasowanie – potem docinam i piłuję tam, gdzie jest to niezbędne
Tak właśnie przygotowałem sobie wszystkie główne elementy konstrukcji
Dzięki temu mogłem krok po kroku skleić je ze sobą, ale też robiąc to za jednym podejściem miałem pewność, że ułożą się dobrze względem siebie. Daje to również możliwość dopilnowania prawidłowej geometrii bryły
Mimo dość skrupulatnego dopasowania przed sklejaniem, tu i ówdzie pojawiały się pewne drobne naprężenia – na czas schnięcia całą bryłę skrępowałem gumkami
Na koniec przykleiłem pozostałe płyty pancerza – były minimalnie za szerokie – łatwiej było mi je dopasować do pełnej bryły kadłuba
Gdy mam gotowy kadłub, bez względu na wskazania instrukcji zawsze zabieram się za układ jezdny. Także tutaj trzeba uważać na prawidłowy i równy montaż wszystkich podzespołów. Szczególnie, gdy od samego początku pojawiają się drobne ułomności w dopasowaniu detali
Mocowania wahaczy wkleiłem tak, by wszystkie były odpowiednio ułożone względem siebie. Powstałe przy tym szpary między nimi a kadłubem wypełniłem cyjanoakrylem i wyszlifowałem cienkim frezem
Na końcu przetarłem metalowym pędzelkiem z GSW, wygładzając powierzchnie i usuwając pył po szlifowaniu
Wiele drobnych elementów obrabiałem jeszcze przed wycięciem ich z ramek – tak jest wygodniej, bo ramka trzyma je mocniej niż pęseta
Jest rzeczą charakterystyczną i powszechną dla takich szortranowych modeli, że bolce montażowe nie mieszczą się w odpowiednich otworach. Czasem łatwiej jest powiększyć otwory, innym razem bardziej praktyczne będzie obrobienie wypustki. Tak czy inaczej – dopasowanie elementów zawsze trzeba sprawdzić przed sklejaniem, po kilka razy
Przyklejanie wahaczy zacząłem od zamocowania skrajnych. Upewniłem się przy tym, czy są właściwie pozycjonowane zarówno względem modelu, jak i podłoża, i dałem wyschnąć spoinom
Dobrze ułożone skrajne wahacze stanowiły punkt odniesienia do montażu pozostałych
Pary kół nośnych obrobiłem wstępnie z nadlewek, a następnie skleiłem ze sobą tymczasowo płynem maskującym
Dopiero tak przygotowane wyszlifowałem ostatecznie z pomocą pilnika i papieru ściernego
Gotowe komplety przykleiłem do wahaczy (w podobnej kolejności – poczynając od skrajnych, a potem resztę)
Nieco więcej uwagi wymagały koła napędowe. Nie tylko dlatego, że usuwając wlewy łatwo o uszkodzenie zębów, dlatego trzeba zachować szczególną ostrożność
Koniecznie trzeba też się upewnić, czy zęby mieszczą się w otworach w gąsienicach – tutaj okazały się odrobinę zbyt grube
To nie koniec – po sklejeniu (tutaj już z pomocą kleju do plastiku) obydwu części koła napędowego trzeba sprawdzić, czy konstrukcja ma odpowiednią szerokości względem wspomnianych wyżej otworów. Najprościej po prostu rolując gotowym kołem po gąsienicy
Gąsienice to chyba najbardziej pracochłonna część tej miniatury. Nie tylko dlatego, że są zbudowane z pasków różnej długości i pojedynczych ogniw. To dość powszechne rozwiązanie. Niestety, tutaj w imitacjach gumowych nakładek pojawiły się wyraźne jamki skurczowe. W zasadzie we wszystkich. Wypełniłem je niewielką ilością cyjanoakrylu…
…a następnie wyszlifowałem
Pojedyncze ogniwa opracowałem wstępnie przed całkowitym wycięciem z ramek
W ten sposób przygotowałem wszystkie kawałki gąsienic
Niestety w kilku z nich pojawiły się drobne niedolewki. Ponieważ jednak pojedynczych ogniw był niewielki naddatek, mogłem przeszczepić brakujące detale
Wybrane dłuższe fragmenty odpowiednio ponaginałem, by uzyskać efekt delikatnych zwisów. Każdy z pasków gąsienic sklejałem za jednym zamachem, tak by móc dopasować ich długość do obwodu – dzięki miękkim spoinom można delikatnie ściskać lub rozciągać całą konstrukcję. Na szczęście w tym modelu wszystko pasowało doskonale bez użycia siły
Instrukcja montażu od samego początku każe oklejać bryłę różnymi drobnymi elementami. Ja w obawie o ich potencjalne uszkodzenia wolę najpierw zająć się większymi podzespołami. Dlatego przygotowałem sobie błotniki oraz wszystkie skrzynki, które są na nich montowane
Jedna z fototrawionych podpór błotnika umieszczona jest właśnie pomiędzy skrzynkami. Aby upewnić się, że trafi we właściwe miejsce, zacząłem od zamocowania pudełek, a między nie wsunąłem blaszkę. Ostateczne jej ułożenie ustaliłem dosuwając błotnik do kadłuba
Potem mogłem dokleić pozostałe blaszki – ponownie jednak za każdym razem upewniając się, czy pasują do mocowań w kadłubie. Tym bardziej, że błotniki chciałem pozostawić jako osobne elementy na czas malowania
Rury wydechowe, oprócz typowej obróbki, wymagały również nawiercenia końcówek
Nieco więcej pracy wymagało dopasowanie ich osłon, które okazały się zbyt grube
Tak czy inaczej, trzeba by było pocienić ich krawędzie, a tutaj okazało się niezbędne bardziej intensywne szlifowanie, by całość zmieściła się na swoim miejscu
Spiłowałem również nieco powierzchnię tłumików (niewidoczną w gotowym modelu)
Końcówki wlotu powietrza do filtra nie nawiercałem, a wymieniłem ją na kawałek mosiężnej rurki
Na tym etapie mogłem zabrać się za oklejanie bryły różną drobnicą
W imitacjach reflektorów znaleźć można kolejne jamki skurczowe – to jednak nie problem, bo i tak planowałem je nawiercić
Krok po kroku przyklejałem kolejne drobne elementy plastikowe i fototrawione
Tak jak plastikowe drobiazgi wygodniej jest oszlifować przed wycięciem z ramek, tak niektóre blaszki łatwiej wykończyć już po przyklejeniu we właściwym miejscu
Ostatnim detalem tej sekcji był stelaż na narzędzia saperskie. Te ostatnie wymagały niestety sporo obróbki
Stelaż ten również pozostawiłem jako osobny detal na czas malowania
Niemniej jednak kadłub miałem gotowy
Tym samym mogłem zabrać się za wieżę. Zacząłem od sklejenia jej bryły
Jej konstrukcja w miniaturze nie do końca pokrywa się z podziałem technologicznym oryginału. Konieczne było zatem odtworzenie imitacji linii spawów
We właściwych miejscach przykleiłem cienkie paski polistyrenu 0.1mm i w materiale rozmiękczonym cienkim klejem nagniotłem odpowiednią fakturę
Skoro o fakturze mowa, to z pomocą szpachlówki Tamiya rozcieńczonej klejem zrobiłem imitację powierzchni odlewu na przedzie wieży
Podobnie jak przy kadłubie – najpierw zamocowałem większe podzespoły…
…by w dalszej kolejności zająć się drobnicą
Imitację sprężynujących mocowań anten wytoczyłem w kawałku pręcika polistyrenowego – jako frezu użyłem piłki żyletkowej
W przypadku uchwytów we włazach używałem elementów fototrawionych (pogrubionych po przyklejeniu warstwą cyjanoakrylu). Większe poręcze na bokach wieży postanowiłem zrobić z cienkiego drutu. W tym celu nawierciłem otwory montażowe…
…a następnie wkleiłem w nie metalowe klamerki. Wstępnie mocowałem i pozycjonowałem je w plastiku zmiękczonym klejem, a dopiero na końcu wzmacniałem spoinę cyjanoakrylem
Nieco więcej uwagi wymagała lufa. Szwy i delikatne przesunięcia wyszlifowałem mocując ją w mikrowiertarce
Hamulec wylotowy okazał się dość toporny – oprócz usunięcia szwów musiałem go ostrożnie ponawiercać
Z lufą karabinu nie miałem już takich problemów – żywiczny element postanowiłem bowiem zastąpić toczoną w metalu lufą z MASTER
Dla wygody pracy – tak na etapie montażu, jak i późniejszego malowania – podstawy karabinu nie odcinałem od fragmentu ramki – za który wygodnie mogłem całość trzymać
Ostatnie, z czym musiałem się uporać, to kanistry. W modelu mamy je w formie jednoelementowej konstrukcji – zbiornika odlanego wraz z mocowaniem. W blaszce fototrawionej znaleźć jednak można same pojemniki na kanistry
Okazuje się jednak, że po usunięciu plastikowej imitacji stelaża, sam kanister staje się wyraźnie za mały
Wybrałem drogę najmniej ingerującą w bryłę – obydwa kanistry pogrubiłem kawałkiem płytki polistyrenowej
Tym samym etap budowy modelu był zakończony
Tak się składa, że właz kierowcy jest elementem osobnym, a właz dowódcy jest ruchomy. Dlatego uznałem za stosowne dobrać do tego jakieś figurki. Jako dowódcy postanowiłem użyć amerykańskiego żołnierza. Musiałem jedynie dokleić z plastiku imitację nóg (ponieważ całość kryje się we wnętrzu, nie dbałem zupełnie o szczegóły
Jako szofera użyłem figurki, którą wyrzeźbiłem do modelu Chaffee. Postanowiłem jedynie założyć jej hełm. Na czubku głowy przykleiłem kawałek polistyrenu
Następnie zeszlifowałem go do odpowiedniego gabarytu
Gdy upewniłem się, że mieści się na swoim miejscu..
Nadałem hełmowi ostateczny kształt
Tym samym etap sklejania był zakończony
..choć oczywiście na potrzeby malowania mogłem rozebrać go na drobne podzespoły
Ciąg dalszy prac, czyli malowanie i wykończenie miniatury opisane są osobnym materiale
KFS
P.S. Uwadze polecam galerię gotowego modelu
P.S”. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to