1/72 Kamaz – budowa
Kamaz 5350 – Armory Models
Kamaz 5511 – Northstar Models
Z jednej strony – Kamaz to Kamaz, więc porównywanie poniższych modeli wydaje się naturalne. Ale to jednak bardzo złudne. Pomijam fakt, że zestaw z Armory to, choć niskonakładowy, to jednak model wtryskowy…
…a wywrotka z Northstar to żywica
Dość szybko okazało się także, jak bardzo różne są to konstrukcje, tak w miniaturze, jak i w oryginale – już choćby pod względem gabarytów
Mimo to postanowiłem zbudować te modele symultanicznie (co przynajmniej w jednym miejscu okazało się przydatne)
Poza tym mają one nieco wspólnych mianowników. Choćby brak numeracji części. W modelu plastikowym odnaleźć je trzeba porównując ramki z ich diagramami
W zestawie żywicznym zaś posiłkować się trzeba ilustracjami. Dlatego, dla wygody, poszczególne elementy opisałem sobie ołówkiem na kostkach wlewowych
Schemat montażu w każdej z miniatur proponuje inną sekwencję – ja jednak postanowiłem budować je w podobnej kolejności, poczynając od silników. Już na pierwszy rzut oka widać tu kolejne różnice w obydwu opracowaniach. Miniatura jednostki napędowej w modelu NS jest bardzo rozbudowana i szczegółowa, a co za tym idzie, mocno poszatkowana
Z kolei silnik w modelu Armory jest mniej skomplikowany, choć nie w jakiś wyraźny sposób uproszczony
W gruncie rzeczy, po sklejeniu obydwu różnice mają znaczenie wyłącznie jeżeli ktoś chciałby ten element w gotowej miniaturze eksponować. W innych okolicznościach to w gruncie rzeczy żal nakładu pracy niezbędnego do zbudowania tej sekcji w wykonaniu NorthStar
Tylne zawieszenie w obydwu zestawach jest podobnie skomplikowane
Plastik wymagał więcej obróbki – usunięcia z każdego z elementów nadlewek czy splanowania krzywizn grubszych krawędzi
Żywica z kolei wymaga bardziej skrupulatnego dopasowania do siebie wszystkich detali na sucho, przed sklejaniem
Dodatkowym utrudnieniem w obydwu modelach było to, że w zasadzie całą konstrukcję trzeba było składać za jednym zamachem, by zachować prawidłową geometrię i położenie elementów względem siebie
Skoro o zachowaniu geometrii mowa, to wyraźna różnica pojawia się w przypadku elementów ramy
Tę plastikową wystarczyło odpowiednio obrobić, a następnie powklejać kilka kolejnych detali oraz osadzić we właściwym miejscu silnik. Wszelkie drobne nieścisłości w dopasowaniu do siebie elementów rozwiązywała większa ilość cienkiego kleju rozpuszczającego plastik
W elementach żywicznych wszystko musiało być do siebie idealnie dopasowane jeszcze przed sklejeniem. A potem sklejać musiałem kawałek po kawałku, sprawdzając, czy wszystkie elementy są względem siebie dobrze spozycjonowane (i przymierzając na sucho kolejne z nich)
Sprawy nie ułatwiały nie zawsze jednoznaczna instrukcja czy wreszcie nie zawsze dobre dopasowanie do siebie poszczególnych sekcji
Nie wspominając o tym, że jak to w żywicy, niektóre elementy były lekko zwichrowane. Nie jest to jednak nic, z czym nie można sobie poradzić, choćby z pomocą suszarki do włosów
Mając gotowe ramy…
…mogłem zabrać się za wklejanie podwozia. Tylne nie przysporzyło większych problemów, choć ponownie trzeba było zachować czujność w temacie odpowiedniej geometrii
Nieco więcej uwagi wymagał przód. I to nie w modelu plastikowym, gdzie zgodnie z instrukcją należało jedynie dorobić przegub układu kierowniczego
Tymczasem w modelu żywicznym w ogóle pominięto kilka istotnych detali tej sekcji, które musiałem dorobić samodzielnie. Cały zabieg utrudniało to, że przednia oś okazała się bardzo delikatna i giętka
W przypadku niektórych detali swoją wyższość pokazywała żywica – nie tylko za sprawą jednak lepszej ich jakości, ale również dlatego, że były one od razu gotowe, a nie podzielone na kilka mniejszych elementów – ze względów technologicznych
Chociaż i tak obróbka niektórych elementów byłaby bardziej pracochłonna od wymiany ich na polistyren
Także montaż niektórych elementów żywicznych wymagał pewnych modyfikacji
Osobny temat, i to w obydwu zestawach, to koła. W miniaturze Armory obróbki – i to solidnej – wymagały plastikowe felgi
Natomiast żywiczne opony wymagały już mniej pracy. W kole zapasowym wystarczyło połączyć elementy ze sobą
Trochę więcej uwagi wymagał montaż kół w pojeździe. Skleiłem ze sobą plastikowe elementy, a żywiczne obrobiłem tak, by pozostawały tam niewielkie luzy
Dopiero po odpowiednim ułożeniu opon (zarówno względem siebie, jak i dopasowania ich ‘spłaszczenia’ do podłoża), użyłem cyjanoakrylu – do sklejenia oraz zaszpachlowania drobnych szczelin
Bardziej pracochłonne okazały się koła żywiczne. Tutaj również opony zostały odlane osobno – choć nie ma to większego uzasadnienia – i tak nie da się ich zamocować na końcu, po malowaniu. Natomiast taki podział wymagał zdecydowanie większych nakładów pracy przy szlifowaniu i dopasowywaniu elementów do siebie
Aby zeszlifować opony w sposób imitujący ich ugięcie, dobrze jest nadziać wszystkie na jakiś przedmiot. Dzięki temu usuwa się materiał na wszystkich w ten sam sposób. Okazało się, że idealnie średnicą pasuje tu jeden z nożyków modelarskich
Przy okazji jego karbowana powierzchnia pomogła wyrównać otwory wewnętrzne w oponach
Dla wygody późniejszego montażu, zeszlifowane powierzchnie napiętnowałem z pomocą czarnego markera Tamiya
Także tutaj skleiłem w całość felgi, natomiast opony pozostawiłem luźno się na nich obracające
Dopiero po prawidłowym ułożeniu opon zamocowałem je trwale, z pomocą kleju PVA z AK-interactive
Gotowe koła przykleiłem do modelu już klejem cyjanoakrylowym
Po uzupełnieniu o kilka detali, obydwa podwozia były gotowe
W dalszej kolejności zabrałem się za części ładunkowe. W przypadku zwykłej paki postąpiłem na wskroś instrukcji, sklejając ze sobą najpierw jej burty
Podłoga wymagała bowiem nieco obróbki. Po pierwsze usunięcia jamek skurczowych nad żebrowaniem…
…ale miejscami również docięcia, by zmieściła się dobrze wewnątrz burt
Belki, na których jest ona osadzona, zamiast obrabiać z nadlewek, wymieniłem na profile polistyrenowe
Skrzynia wywrotki była niestety odrobinę zwichrowana, i zajęło mi sporo czasu odpowiednie jej dopasowanie do ramy
Zwichrowany okazał się również siłownik ją podnoszący. Dlatego w jego miejsce wytoczyłem z polistyrenu nowy element
Oczywiście planując model w pozycji transportowej można sobie nie zawracać tym głowy. Ja mam inny pomysł na winietę. W zgodzie ze zdjęciem stanowiącym do niej inspirację, musiałem dorobić jeszcze dziwną skrzynkę
Tym samym zamknąłem temat części ładunkowych…
…i pozostało mi zbudować kabiny. Tylko na pozór podobne konstrukcyjnie, bo składające się z osobnych ścian
Pewne subtelne różnice wpływają jednak na sposób ostatecznego montażu każdej z nich. A zacząłem od żywicznej. Scriberem MRP odciąłem elementy od kostek wlewowych i starannie je oczyściłem
Wyrównać trzeba było otwory grilla czy reflektory – do tych ostatnich przydatne okazały się mini wiertła łopatkowe Godhand
Sklejenie ze sobą ścian kabiny nie przysporzyło żadnych problemów
Nieco więcej uwagi wymagało dopasowanie budy do podłogi (ta ostatnia okazała się być nieco zwichrowana, co nie ułatwiało sprawy)
Wybrane powierzchnie musiałem lekko przeszlifować różnymi pilnikami oraz frezami Hobby Elements
Przy okazji zdecydowałem się na drobną waloryzację. Postanowiłem przeszczepić deskę rozdzielczą z modelu plastikowego, ponieważ oryginalna żywica prezentowała się wyjątkowo biednie
Na koniec zająłem się detalami – fotelami i kierownicą (innych tu nie ma)
Dla wygody malowania i późniejszego montażu, w podłodze zamocowałem mosiężną rurkę jako gniazdo kolumny kierownicy. Zresztą tym zabiegiem upodobniłem ją także bardziej do oryginału
W modelu plastikowym użyłem bardziej nowoczesnego wariantu deski rozdzielczej. W niej z kolei musiałem zamaskować jamki skurczowe – w miejsce otworów schowków przykleiłem kawałki polistyrenu 0.1 mm
Konstrukcja i sekwencja sklejania wymusiła tutaj inny podział kabiny. By mieć dostęp do jej wnętrza, w modelu żywicznym trzeba zdjąć górę kabiny z podłogi. W plastiku jako osobną pozostawiłem z kolei tylną ścianę (nie licząc osobnego w obydwu przypadkach dachu)
Dalej mogłem zając się detalami. Część z nich wkleiłem od razu
Inne, na czas malowania, pozostawiłem osobno, dbając jedynie o ich dobre dopasowanie do reszty
Tym samym konstrukcja obydwu kabin była gotowa
Dzięki temu mogłem się upewnić, że nie kolidują one z częścią ładunkową…
…oraz zabrać się za montaż różnych najdrobniejszych elementów, które mogłyby ulec uszkodzeniu na wcześniejszych etapach prac
Zgodnie z instrukcją zrobiłem stelaże lusterek wstecznych (szkoda, że nie ma rysunku pomocnego w odpowiednim ich uformowaniu). Na poniższym zdjęciu są oczywiście zamocowane tylko tymczasowo – w delikatnie nawierconych otworach
Jak widać, musiałem zrobić nową pokrywę włazu w dachu – oryginał pożarł mi potwór dywanowy
Musiał być głodny, bo na tym nie poprzestał. Sztukować musiałem także jedno z lusterek do żywicznego Kamaza
Tych, i kilku innych, nawet większych podzespołów nie przyklejałem jednak na stałe do modelu, ponieważ utrudniałyby dalsze prace albo były zbyt narażone na uszkodzenie
Niektóre nawet – jak choćby wycieraczki czy tablice rejestracyjne – pozostały niewycięte w płytkach fototrawionych, bo łakomstwo potwora dywanowego jest wielkie, a to elementy potrzebne na samym końcu. Tak czy inaczej, etap budowy (za wyjątkiem montażu oszklenia) był zamknięty, a obydwa modele gotowe do malowania
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S.’ Dokończenie prac nad ciężarową wersją znajdziecie w osobnym artykule:
P.S.” Wywrotka również została ukończona (prawde mówiąc, nawet wcześniej niż opisywany wyżej model)