1/72 WWI B Type Bus Pigeon Loft
Roden – #737
Pierwszowojenny autobus z Rodena w wersji dostarczyciela mięsa armatniego na front już opisywałem wcześniej. Tym razem ukraiński producent prezentuje ten pojazd w wersji dostarczyciela drobiu.
Zawsze podobały mi się grafiki na pudełkach Rodena, ale tym razem podoba mi się jeszcze bardziej. Nad boxartem usiadł ktoś z pomysłem i talentem. Brawo!
Na rewersie opakowania znajdziemy tradycyjnie jedno z proponowanych malowań. Co zrozumiałe zazwyczaj jest to to najbardziej spektakularne. Zresztą bardzo dobrze, że producent umieszcza ja na pudełku w kolorze, bo jak zobaczymy dalej grafiki w instrukcji pomocne raczej nie są.
A co w pudełku? Zestaw ramek z szarego plastiku z których cztery (jedna, ta z kołami jest podwojona) znamy już z poprzedniego wydania modelu, więc dla przypomnienia tylko ich inwentaryzacja:
Po szczegóły zapraszam do recenzji autobusu w pierwszej wersji.
Dodatkowo mamy dwie ramki z elementami gołębnika.
I tutaj spore rozczarowanie. W poprzednich recenzjach mocno chwaliłem poprawę jakości wyprasek Rodena. Tymczasem te dwie ramki to nawet nie krok, ale kilka skoków wstecz w jakości wtrysku. Wielkie nadlewki pożerające niektóre elementy, szwy po formach, nierówna powierzchnia elementów. Powrót do korzeni z ery short-run pełną gębą.
To tym dziwniejsze, że konstrukcja tej budki na ptaki jest bardzo prosta, wręcz prymitywna i elementy nie są wcale finezyjne. Tutaj naprawdę trzeba się zastanowić, czy nie warto momentami sięgnąć po profile polistyrenowe i nie zrobić kilku rzeczy samemu – nakład pracy może być bardzo podobny.
Jedyny plus to obecność ptaków. Szkoda tylko, że wszystkie są w jednakowej pozie i jakości przeciętnej. Szkoda, bo przecież to główni bohaterowie tego zestawu. O tym jak ważne były gołębie w tamtym czasie, piszą już nawet w książkach dla dzieci 🙂
Można jednak sięgnąć po aftermarketowe zamienniki drukowane 3D, które na pewno wyglądają bardziej na gołębie niż te w ramkach.
Instrukcja również jest identyczna jak poprzednio, z dodatkiem dwóch kroków montażowych dedykowanych gołębnikowi. Proces budowy jest więc pokazany klarownie i bez zbędnych ozdobników, ale też bez np. ułatwień dotyczących kolorowania detali.
Niestety, tak jak poprzednio instrukcja malowania i oznakowania woła o pomstę do nieba. No bo co na tym widać?
Siłą rzeczy nowa jest kalkomania.
Tylko białe oznaczenia. Z bliska wygląda to ok, ale to Roden, a kalkomanie od Rodena bywają różne: od bardzo dobrych, do rozpadających się już po samym zanurzeniu w wodzie.
Oszklenie modelu, tradycyjnie dla tej firmy, dostajemy w postaci folii i wyrysowanymi konturami szyb. Ja nie przepadam za tym rozwiązaniem i chyba mało kto je lubi. Na szczęście w tym pojeździe wycięcie szybek nie powinno być trudne.
No i na koniec ciekawostka: siatka imitująca… siatkę gołębnika. Cięta w dość sztywnym materiale, który trudno mi zidentyfikować. Chyba najbezpieczniej będzie to łapać na klej CA. Wielkość oczek wydaje się ok, ale niepokój budzi praktycznie brak marginesu na błąd przy wycinaniu. Siatki jest na styk jeżeli przyłoży się ją do szablonu w instrukcji.
Podsumowując: ultra ciekawa propozycja dla wielbicieli dziwactw i Wielkiej Wojny. Jednak wykonanie dodatkowych ramek jest rozczarowujące i model będzie wymagał więcej pracy, niż wersja standardowa autobusu typu B.
Radek “Panzer” Rzeszotarski