1/48 A6M2 Zero Type 21 – Budowa
Eduard – 82212
Gdy po ukazaniu się nowego Zero pierwsze emocje już opadły, z pokerowym spokojem można było zabrać się za jego montaż. Tak jak wielokrotnie już bywało, tak i tym razem skonfrontowałem recenzję “pudełkową” Kamila z budową modelu. Oprócz zestawu podstawowego Profipack, wykorzystałem jeszcze parę dodatków firmy Eduard (które również Kamil wcześniej opisywał).
Już na początku budowy należy podjąć decyzję, która wersja malowania będzie wykonywana, ponieważ w zależności od tego musimy dobrać kolory wnętrza. Różnią się one dla poszczególnych maszyn z uwagi na ich producentów. W schemacie malowania A i B wykorzystujemy ( według instrukcji) Mr.Color C351 Interior Green, natomiast w schematach C i D kolorem środka ma być Mr.Color C340 Field Green. W związku z tym zestawie Profipack kolorowe blaszki z wyposażeniem kokpitu otrzymujemy w dwóch odcieniach zieleni. Mój wybór padł na opcję oznaczoną w instrukcji literą D.
Mogłem więc przystąpić do pracy. Zacząłem według wskazań instrukcji, z uwzględnieniem podmianki, czy to na zestawowe blaszki, czy zestaw Look. Pierwszym etapem było przygotowanie wszystkich elementów kokpitu do sklejenia i wymalowania.
Przed malowaniem wszystkie drobiazgi, które dało się przykleić wcześniej, połączyłem z odpowiednimi częściami. Z założenia wszystkie kolorowe elementy z blaszek i zestawu Look planowałem przykleić już do pomalowanych części kokpitu. Na początek wszystkie elementy pomalowałem kolorem czarnym Mr.Color C33. Wykorzystałem go jako podkład, ale równocześnie stanowił bazę do cieniowania dalszych kolorów.
Elementy wnętrza kadłuba (poza kokpitem) pomalowałem na charakterystyczny dla japońskich maszyn zielono-niebieski metalik – wykorzystałem do tego farbę Mr.Color C57.
Ponieważ mój wybór padł na maszynę z zakładów Nakajima, do malowania kokpitu wybrałem sugerowaną w instrukcji malowania farbę Mr.Color C340. Naniosłem ją na odpowiednie elementy, starając się pozostawić cień przy krawędziach poprzedniego czarnego koloru.
Następnie do tego samego koloru, który pozostał w aerografie, dodałem kilka kropel farby C313. Po wymieszaniu ich, delikatną mgiełką lekko rozjaśniłem środki poszczególnych elementów, żeby uzyskać efekt przebarwień kolorów.
Na tak pomalowane elementy kokpitu dokleiłem w odpowiednich miejscach kolorowe blaszki i elementy z zestawu Look. Na tym etapie odpowiednimi farbami pomalowałem drobiazgi w kokpicie.
Aby urealnić wygląd eksploatowanej kabiny, drobnym pędzelkiem i tapując kawałkiem gąbki, namoczonej delikatnie w farbie, dodałem imitacje obić koloru srebrnego i brązowego.
Kolejnym etapem prac przy kabinie było napuszczenie delikatnego washa w zakamarki i zagłębienia.
Szminkami Tamiya zrobiłem delikatną imitację zabrudzeń ziemi i pyłu.
Teraz mogłem wszystkie elementy kokpitu skleić w całość, po czym wmontowałem go w jedną z połówek kadłuba.
Cały kokpit po złożeniu pokryłem matowym lakierem.
Gdy części dobrze się połączyły, a klej wysechł, dokleiłem drugą połówkę. Odłożyłem ją do wyschnięcia.
Czas ten wykorzystałem do przygotowania elementów wnęk podwozia, które należy przykleić do dolnej połówki płata.
Mogłem teraz przejść do kolejnego etapu, czyli przykleić górne powierzchnie skrzydeł i lotki. Wszystko pasowało idealnie.
Po wstępnym oczyszczeniu spoiny na kadłubie, dla pewności – aby nie pozostał żaden ślad – zaaplikowałem w tych miejscach płynną szpachlówkę Mr.Surfacer 500. Po jej wyschnięciu, za pomocą sztyftu z włókna szklanego i waty metalowej, oczyściłem łączenie.
Skorygowałem jeszcze delikatnie łączenie bardzo drobnym papierem ściernym. Od spodu musiałem poprawić imitację nitów.
W następnej kolejności przygotowałem parę drobiazgów, które miały być wklejone w wewnętrzną stronę płata, i wymalowałem je na odpowiednie kolory. Same skrzydła po sklejeniu nie wymagały praktycznie żadnego szlifowania, wystarczyło leciuteńko przetrzeć krawędzie watą metalową.
Jako następne do wykonania instrukcja wskazuje stery wysokości. Obrobiłem potrzebne części i skleiłem w całość.
Mogłem połączyć płat z kadłubem, dodać stery wysokości oraz drobiazgi, które wskazuje instrukcja.
Teraz zabrałem się za wykonanie makiety silnika. Znowu zacząłem od obrobienia potrzebnych do tego elementów.
Z dodatkowych blaszek wykorzystałem imitację kabli. Dokleiłem je do właściwej części plastikowej.
Malowanie rozpocząłem od korpusu – Mr.Color C117.
Kolejne kolory to cylindry na czarno, przewody na srebrno.
Przeglądając zdjęcia silników zauważyłem, że większość z nich nie jest przebarwiona na srebrno, ale według mnie na kolor ciemnoszary (może uległem złudzeniu). Niemniej jednak postanowiłem, że do wyciągnięcia krawędzi za pomocą techniki “suchego pędzla” użyję koloru szarego.
Korpus napuściłem washem A.MIG-1602 PLW Deep Grey.
Po połączeniu części wyszła całkiem przyzwoita makieta silnika.
Silnik wydawał się być gotowym, więc teraz należało przygotować jego osłonę. Nie pierwszy raz Eduard wychodzi naprzeciw modelarzom. Tak stało się i w tym wypadku. Znowu stanął na wysokości zadania i do zbudowania osłony silnika dodał nam element ułatwiający jej montaż. Wystarczy postępować według instrukcji i w prosty sposób złożymy tę sekcję.
Element z rurą wydechową postanowiłem zamienić na eduardowski wydruk 3D.
Ale tak naprawdę, przy niewielkim nakładzie pracy, ten plastikowy z zestawu da nam identyczny efekt. Wystarczy nawiercić dziurki i obrobić je skalpelem.
Tym samym osłonę silnika miałem gotową.
Do wersji, którą wybrałem, potrzebne są dwie małe podskrzydłowe bombki, które znajdziemy oczywiście w zestawie.
Teraz przeszedłem do podwozia. Koła zastąpiłem żywicami Eduarda. Nad różnicami nie będę się teraz rozwoził, bo było to zrobione w oddzielnym artykule.
Przygotowałem sobie golenie i klapy. Mimo że posiadałem zamienniki głównych klap z dodatkowego zestawu blaszek, nie wymieniłem ich, ponieważ te odlane z plastiku są fajnie wyprofilowane i wydawały mi się dużo ładniejsze. Podmieniłem jedynie te malutkie, przy nasadzie skrzydła.
Następnym krokiem było przygotowanie elementów śmigła i jego kołpaka.
Zebrało mi się trochę części do podmalowania, więc postanowiłem to zrobić. Zacząłem od zagruntowania i przycieniowania kolorem czarnym.
Po tym zabiegu odpowiednimi kolorami pomalowałem niektóre drobiazgi, co miało ułatwić mi późniejsze prace.
Pomijając kilka drobnych elementów, które planowałem przykleić na samym końcu, z większych tematów pozostało tylko oszklenie. Wybrałem opcję otwartą. Potrzebne elementy obrobiłem i od razu je zamaskowałem. Wykorzystałem do tego zestaw masek Eduarda TFace – do oklejenia z zewnątrz i wewnątrz.
Mogłem rozpoczynać proces malowania. Zacząłem od zagruntowania całego modelu srebrem Mr.Color C8.
Następnie na całość naniosłem preshading w kolorze Mr.Color C23 Dark Green.
Zanim położę kolor główny, poszczególne panele maluję innymi odcieniami tak, aby na końcu stworzyć efekt wypłowienia. Zacząłem od ciemniejszego Mr.Color C55 Khaki.
Do jaśniejszych przebarwień użyłem koloru Mr.Color C69 Off White.
Kolejnym etapem było naniesienie na cały model pierwszego koloru głównego. W instrukcji mamy ten kolor podany jaką mieszankę dwóch farb z palety Mr.Color. Ja poszedłem na łatwiznę i wykorzystałem gotową Tamiya XF-14. Nanosiłem ją cienką mgiełką – tak, aby nie zakryć wcześniejszego efektu nanoszonych kolorów, ale również tak, żeby je wygasić, by było to wszystko stonowane ze smakiem.
Odstawiłem model do porządnego wyschnięcia i zabrałem się za osłonę silnika. Najpierw namalowałem preshading kolorem czarnym C33.
Następnie nałożyłem cienką warstwą właściwy kolor – Mr.Color C125 Cowling Colour…
…którego resztkę w aerografie rozjaśniłem dowolnym kolorem jasnoszarym i leciuteńko naniosłem go na środki paneli.
Mała przymiarka na sucho dla kontroli. Pozytywnie!!!
Od góry moje Zero miało być zielone. Chciałem uzyskać efekt taki, aby były widoczne spod niego przetarcia koloru jasnego. Chcąc ułatwić sobie późniejsze “drapanie”, w niektórych miejscach naniosłem specyfik AK Worn Effects.
Po wyschnięciu specyfiku zamaskowałem odpowiednie miejsca i mogłem przystąpić już do malowania.
Jako kolor właściwy na górę użyłem farbki Mr.Color C15 IJN Green Nakajima. Najpierw naniosłem go w formie preshadingu na liniach podziału kadłuba…
…a później wypełniłem pozostałe miejsca tym kolorem, bardzo delikatnie, tak aby lekko prześwitywał kolor szary.
Po ściągnięciu maskowania ukazał mi się efekt, jaki zamierzałem uzyskać.
Kolejna czynność z maskowaniem to namalowanie żółtych…
…i czarnych pasów przy natarciu skrzydeł.
Znaki przynależności państwowej namalowałem je za pomocą własnoręcznie wykonanych masek.
Najpierw naniosłem kolor czerwony…
… a następnie białe obwódki na kadłubie i przy okazji pas na osłonie silnika.
Mogłem teraz ściągnąć maskowanie i ocenić efekt. Wyszło całkiem zadowalająco.
Postanowiłem wykonać trochę otarć i obić powłoki lakierniczej. Kolor zielony zwilżyłem lekko zwykłą wodą (zmiękczy naniesiony wcześniej płyn Worn Effects z AK-Interactive) i przetarłem szorstkim cienkim pędzelkiem. Resztę obić wykonałem za pomocą skalpela i ostrej pęsety.
Kolejnym krokiem było zabezpieczenie całej powierzchni lakierem bezbarwnym i położenie reszty kalkomanii. W zestawie tym Eduard zaproponował nam taki rodzaj kalkomanii, gdzie folia transferowa znajduje się u góry. Po naniesieniu kalkomanii i wyschnięciu, zrywamy od góry wyżej wymienioną folię transferową i pozostaje nam – bardzo cieniutki – sam nadruk. Niestety, w tym wypadku coś ewidentnie poszło nie tak… gdy nałożyłem kalkomanie i zostawiłem je do wyschnięcia na 48 godzin przy czynności zrywania oprócz folii odchodził również nadruk. Gdzie dałem radę, tam usunąłem tą folię, ale niestety w niektórych miejscach ją pozostawiłem, żeby nie uszkodzić oznakowań.
Musiałem porobić małe zaprawki, szczególnie na białym pasie na kadłubie. Nie wiem, czy coś zrobiłem niewłaściwie? Czy to jakaś wada danej produkcji? Nie wiem… w każdym razie nie była to przyjemna czynność.
W tak zwanym międzyczasie, gdy kalkomanie leżakowały, pomalowałem śmigło i kołpak na właściwe kolory.
Gdy uporałem się w końcu z tematem kalkomanii, wszystko zabezpieczyłem lakierem błyszczącym.
Mogłem zacząć nakładanie washa. Zacząłem od szarych powierzchni. Wykorzystałem do tego produkt A.MIG-1612 PLW Green Brown. Ze względu na to, że model jest gęsto usiany imitacją nitów i liniami podziału, postanowiłem nanieść emalię na całe powierzchnie.
Po całkowitym wyschnięciu starłem nadmiar specyfiku za pomocą patyczków higienicznych, tak aby pozostał tylko w zagłębieniach.
Na powierzchnie zielone naniosłem emalię A.MIG-1604 PLW Pacific Dust.
Identycznie jak w poprzednim przypadku, po wyschnięciu starłem jej nadmiar.
W dalszej kolejności wykonałem okopcenia z rur wydechowych. Zacząłem od naniesienia punktowo koloru najjaśniejszego, czyli Mr.Color C44 Tan, stopniowo przyciemniając efekt farbą Mr.Color C41 Red Brown.
Dalsze przyciemnienia wykonałem kolorem Mr.Color C116 Black Grey.
Czarnym kolorem C33 dopełniłem i pogłębiłem efekt.
Teraz mogłem już dokleić kolejno różne drobiazgi – podwozie…
…lufy karabinów w skrzydłach…
…rurkę pitota…
…antenę i owiewki kabiny…
…i bomby pod skrzydłami.
Na koniec dodałem trochę efektów eksploatacyjnych kredkami akwarelowymi o kolorach ziemistych, gdyż chciałem stworzyć imitację zabrudzeń pochodzących z podłoża lotniska.
Naniesione punkty roztarłem pędzelkiem zamoczonym w wodzie. Starałem się uzyskać nieregularne plamy, tak żeby wyglądały jak najbardziej naturalnie. Taki sam efekt zrobiłem na skrzydłach od góry w okolicach wejścia do kabiny.
Efekt uzyskany kredkami pogłębiłem nanosząc pędzelkiem ziemiste pigmenty w wybrane miejsca.
Kolejnym elementem do wykonania był naciąg anteny. Wykonałem z cienkiego druciku dwie pętelki, które umocowałem w antenie i ogonie.
Między nimi rozciągnąłem linkę Uschi van der Rosten, imitującą naciąg.
Wystarczyło dodać teraz śmigło i środkową część owiewki, i model był gotowy.
Dla mnie model tzw. PETARDA!!! Składał się jak klocki Lego. W jego budowie nie było absolutnie nic, co przysporzyłoby mi jakichś trudności czy dodatkowych czynności. Jedynie kalkomanie zrobiły mi niemiłą niespodziankę, ale o tym było już wyżej. Uważam, że model jest tak opracowany, że i w wersji weekend, nie używając żadnych dodatków, można zbudować ciekawą miniaturę. Model absolutnie mogę polecić wyjadaczom sztuki modelarskiej, jak i początkującym adeptom. Sklejało mi się go super!!!
Pozdrawiam
Piotr “Słoma” Słomiński
Piękny, lecz mam pytanie czy obicia eksploatacji nie powinny też być od spodu samolotu? Nie tylko na górze farba schodziła chyba?
Świetna relacja i mega efekt, gratulacje!
Piękny model, aczkolwiek wydaje mi się, że działka 20mm powinny się całkowicie chować w skrzydłach, oraz instrukcja nic nie mówi o czarnym pasie w krawędzi natarcia skrzydeł