1/72 Harvard Mk.II/IIA/IIB – Dodatki
Opisywany przez Kamila model w pudełku Special Hobby to nic innego jak stary, ale jary produkt Academy, czyli Texan T-6. Czeski producent okrasił go żywicami, blaszką oraz nowymi elementami, pozwalającymi na zbudowanie brytyjskiej inkarnacji tego samolotu treningowego. Już to pozwala na stworzenie ciekawej miniatury. Na rynku są też zestawy waloryzacyjne, które dedykowane były pierwotnemu wydaniu Teksańczyka, ale można je wykorzystać w wersji RAF.
1/72 T-6G Texan – Blacha
Do modelu Texan T-6G Academy / Harvard Mk.II Special Hobby
Eduard – 73395
Blaszka Eduarda do tego modelu to coś w rodzaju zestawu Zoom, ale jednak trochę bardziej rozbudowanego, bo dostajemy dwa arkusiki fototrawionek. Oba kolorowane.
Pierwszy zawiera tablice z zegarami, elementy bocznych paneli oraz pasy pilotów. Dla przypomnienia: plastikowa tablica z zegarami w modelu wygląda tak…
…i trzeba ją albo pomalować, albo połączyć z kalkomanią, która z kolei prezentuje się tak.
No nie da się ukryć, że tutaj Eduard wygrywa pod każdym względem.
O ile tablice i elementy bocznych paneli jak najbardziej będzie można wykorzystać, to z pasami jest problem. To znaczy nie ma, jeżeli chcecie zrobić amerykańskiego Texana, bo pasy w zestawie Eduarda to wersja amerykańska. Te specyficzne dla wersji RAF, czyli Harvarda, znajdziecie w blaszce zestawowej.
Druga blaszka Eduarda oferuje elementy bocznych paneli kokpitu, ich wyposażenia oraz kilka pomniejszych np. pedały orczyka. Całość również jest malowana. Malowana jednostronnie, co akurat nie jest tutaj dobrym rozwiązaniem, o czym za chwilę.
Jakość druku na blaszkach jest naprawdę ok, a kolor interior green został moim zdaniem dobrany bardzo dobrze. Blaszkę według instrukcji należy zastosować zamiast oryginalnych paneli bocznych z modelu. O tych:
A blaszka wygląda tak:
Czy jest to dobre rozwiązanie? Każdy osądzi to sam, czy woli kratownicę z tworzywa, czy z blachy. Wybór blaszki stwarza jednak pewne problemy, które należy usunąć.
Po pierwsze: jak wspomniałem blaszka jest kolorowana z jednej tylko strony, a konstrukcja samolotu sprawia, że przez rozbudowane oszklenie będzie widać również drugą jej stronę – tę w naturalnym kolorze metalu. Trzeba więc dobrze dobrać kolor farby, którą się zastosuje do malowania wnętrza, tak by dokładnie zgrała się z kolorem blaszki.
Po drugie: części modelu o numerach A5 i A6, które tworzą półkę za kokpitem, są montowane do plastikowych paneli z modelu. Montaż tego elementu do blachy może sprawić problem, bo nie ma na niej żadnych punktów pozycjonujących dla tejże półki. To tym ważniejsze, że w modelu w wersji Harvard trzeba wyciąć solidny kawałek kadłuba za kokpitem w celu dopasowania oszklenia charakterystycznego dla RAF.
Do zestawu tradycyjnie dołączona jest instrukcja, która jest zgodna z linią Eduarda. Czytelna, wykorzystuje kod kolorów dla poszczególnych czynności.
Podsumowując: mogłoby się wydawać, że skoro to model Academy, a blaszka jest jemu dedykowana, to będzie idealnie pasować. Niestety zmiany wymagane do budowy Harvarda ograniczają jej użyteczność. Podobnie jak przekombinowane alternatywne, blaszane wnętrze, które zamiast polepszyć, może pogorszyć odbiór modelu. Moim zdaniem blaszaną kratownicę trzeba sobie podarować, a wykorzystać tylko część paneli i wyposażenia kabiny, łącząc je z plastikiem.
1/72 Texan T-6 wheels set
Do modelu Texan T-6G Academy / Harvard Mk.II Special Hobby
Reskit RS72-0274
Kamil w recenzji modelu Harvarda zwracał uwagę na słabość kół w tym opracowaniu. Niestety, prezentują one standard odpowiedni do wieku oryginalnego modelu Academy. Na szczęście na ratunek przychodzi ukraiński ResKit. Dla przypomnienia oryginalne części prezentują się tak:
Opakowanie to tradycyjne dla ResKit zaklejana foliówka usztywniona kartonikiem. Dla takich części w zupełności wystarczająca. Przy okazji dowiedziałem się, że mój zestaw spakowała Ludmiła.
W szarej żywicy otrzymujemy więc 7 elementów: koła podwozia głównego z osobno zaprojektowanymi oponami i felgami, oraz kółko ogonowe.
Przewaga nad kołami zestawowymi jest oczywista. Felgi z kołpakami nie grzeszą finezją, bo w oryginale też finezyjne i bogate w detale nie były. Opony wzbogacono o bieżnik (czy raczej żłobienia) oraz o napisy producenckie. Są one jednak w skali 1/72 mikroskopijne i jeżeli chcemy je choć trochę zachować, to trzeba zrezygnować z podkładu pod farbę, bo one po prostu znikną.
Paradoksalnie najlepiej detale widać w przypadku malutkiego kółka ogonowego. Nawiasem mówiąc, żeby je zamontować trzeba odciąć to oryginalne, dorobić jakąś ośkę i dopiero dokleić żywiczny zamiennik.
Podsumowując: nie jest to produkt o powalającej jakości (a takie przecież ResKit potrafi robić), bo i pole do popisu ukraiński wytwórca miał raczej małe ze względu na wygląd oryginału. Jednak wymiana kół zestawowych może wyjść modelowi tylko na plus.
A tak na koniec: piszę te słowa 20.03.2022 i mam ogromną nadzieję, że Ludmiła i inni pracownicy ResKit są cali, zdrowi i bezpieczni…
Radek “Panzer” Rzeszotarski