FOLLOW THE BLUE COAT!
Churchill Mk.IV
Opisywana tu scenka powstała w czasach, gdy sklejanie miniatur w skali 1/72 było dla mnie egzotycznym przerywnikiem. Zbudowałem ją na potrzeby numeru specjalnego magazynu modelarskiego Steel Masters, poświęconego Operacji Bluecoat. Umiarkowanie ciekawej. Także z perspektywy modelarskiej. Kwerenda materiałów dostępnych wówczas w internecie zaowocowała niewielką ilością zdjęć. Niemniej jednak natrafiłem na producenta dodatków i waloryzacji do brytyjskiego sprzętu, którego oferta mogła wskazywać, iż może on mieć wiedzę przydatną w tym temacie. Gdy napisałem do Dana Taylora, bo o nim mowa, bez problemów podzielił się on całkiem sporą ilością dość ciekawych zdjęć archiwalnych. W ramach podziękowania zaopatrzyłem się u niego w dwa zestawy figurek (czołgiści i siedząca piechota) oraz zestaw kalkomanii. Do powyższego kompletu dokupiłem model DML, oraz toczoną lufę RB i liny holownicze eureka. Te ostatnie dedykowane współczesnemu Leopradowi, ale pasujące do Czerczila zarówno detalami jak i długością
Budowa
Model DML w wypraskach prezentuje się wyśmienicie. Całkiem szczegółowy, z ostrymi detalami, rozsądnym podziałem technologicznym. Wydaje się mieć duży potencjał nawet gdyby zbudować go prosto z pudla. Doświadczony modelarz już po wstępnej analizie znajdzie jednak kilka słabych punktów. Podstawowym kłopotem są odlane wraz z kadłubem detale, takie jak osprzęt saperski oraz liny holownicze. Ponadto producent postawił na jak najmniej skomplikowany montaż. Mała liczba elementów nie jest wadą, pod warunkiem, ze rozbudowane segmenty łatwo wyciąć z wyprasek. W tym przypadku czasami jest to mocno czasochłonne. W trakcie budowy natrafić można na kilka drobnych kłopotów ze spasowaniem. Ponadto, odrobinę dodatkowej pracy wymagało dostosowanie miniatury do mojego pomysłu.
Prace nad modelem zacząłem od usunięcia lin, dość topornie, symetrycznie odlanych na burtach pojazdu
Następnie zabrałem się za układ jezdny. Dość skomplikowana konstrukcja, ładnie odtworzona, wymagała mnóstwa pracy przy wycinaniu z wypraski
Koła napędowe były kiepsko spasowane z kadłubem. Nie dało się ich umieścić we właściwym miejscu nawet przy użyciu siły. Trzeba było skrócić i pocienia oś w kształcie rury
Kolejny problem ze spasowaniem pojawił się przy przednim kole. Jego oś była zbyt długa
Po zmontowaniu układu jezdnego zabrałem się za składanie kadłuba. By zamontować przednią płytę usiałem usunąć trochę plastiku z bocznych ścian
Na tym etapie mogłem założyć gąsienice. Ponieważ spory ich odcinek jest niewidoczny, a ja potrzebowałem niewielką ilość ogniw w charakterze dodatkowego pancerza, gumowe DS-y skróciłem do niezbędnego minimum
Jak wspominałem, osprzęt saperski jest odlany wraz z elementami kadłuba. Co prawda granice detali są wyraźne, to aby ułatwić sobie późniejsze malowanie podkreśliłem je skrobakiem Trumpetera
Górna cześć kadłuba wymagała przystosowania do mojego pomysłu na scenkę. W modelu włazy kierowcy i radiooperatora są zamknięte
Ja planowałem zrobić je w pozycji otwartej. Na szczęście DML zaznaczył kształt otworów od wewnętrznej strony
Otwieranie włazów zacząłem od nawiercenia otworów 0.6mm
Następnie powiększyłem je do średnicy 1.1mm
Wnętrza otworów usunąłem z grubsza nożykiem modelarskim
Później wyciąłem ostrożnie otwory na właściwy kształt, z niezbędną starannością
Na koniec krawędzie wyrównałem i wygładziłem pilnikiem
Zanim zabrałem się za klapy włazów czy montaż kadłuba, musiałem zająć się drobiazgami we wnętrzu. Przede wszystkim konieczne było posadzenie kierowcy. W tym celu sięgnąłem po jedną z figurek z zestawu czołgistów
Oczywiście wymagała ona modyfikacji. Najpierw odciąłem nogi i skrzynkę
Następnie podgrzewając żywice ułożyłem ręce i głowę we właściwej pozycji
Później z polistyrenu dorobiłem imitację nóg w pozycji siedzącej oraz oparcie fotela
Nie przykładałem przesadnej atencji do detali, gdyż w gotowej miniaturze i tak nie byłyby one przesadnie eksponowane
Co prawda ze świadomością, ze będzie to również niewidoczne to zamontowałem trochę detali wnętrza. Niezawodne okazały się różne ścinki profili polistyrenowych
Wnętrze pomalowałem czarnym podkładem, a następnie dedykowaną farbką z zestawu AK
Kolejny specyfik AK posłużył do podkreślenia detali. Jednocześnie twardym pędzelkiem zrobiłem uszkodzenia jasnej akrylowej farby, która krótko po nałożeniu wciąż była delikatna
Zanim skleiłem kadłub w całość, musiałem odpowiednio spreparować jego górną część. zacząłem od odcięcia półek na zbiorniki oleju
Większość zdjęć Czerczili służących w ramach Operacji Bluecoat pokazuje maszyny pozbawione przednich błotników. Zatem i one wymagały odcięcia w modelu
Oczywiście krawędzie musiałem wyszlifować pilnikiem, by zasymulować efekt cienkiej blachy
Tak zmodyfikowany błotnik odsłaniał brak mechanizmu napinającego przednie koło.
Jego imitację zrobiłem z różnych profili polistyrenowych
Tak przygotowaną górną cześć kadłuba mogłem skleić z reszta pojazdu
Mając gotową bryłę, mogłem zabrać się za drobiazgi. Półki odcięte od błotników pocieniłem, delikatnie uszkodziłem, a następnie przykleiłem we właściwych miejscach. Dodatkowo przerobiłem puszki z olejem, których pary w modelu były monolitami, a zgodnie z moim planem musiały lekko od siebie odstawać. Nawierciłem tez końcówki rur wydechowych
Na tym etapie mogłem zamontować klapy włazów. Zrobiłem je z płytek polistyrenowych 0.25mm.
Ze spłaszczonego druty cynowego 0.4mm zrobiłem imitacje pasków mocujących puszki oleju
Żywiczne skrzynki i tobołki to pozostałości różnych zestawów Armo. Z kolei liny zamocowane w sposób najczęściej widoczny na zdjęciach z Operacji Bluecoat to produkt Eureka XXL
Otwory w pierścieniu mocującym wieżę wypełniłem polistyrenem, były niepotrzebne a prócz tego nazbyt widoczne
Wzorując się na archiwalnych zdjęciach zrobiłem dodatkowe opancerzenie. Zacząłem od poprzyklejania odpowiednio pociętych kawałków gąsienic z zestawu. Prócz tego wykorzystałem ogniwka z modelu Shermana Italeri/ex ESCI
Model był gotowy do malowania
Malowanie
Przed malowaniem kawałkiem kartonika i gąbką zaślepiłem otwory, by zabezpieczyć wnętrze
Nakładanie farb zacząłem od czarnego podkładu z matowej Tamiyi XF-1
Na kolor bazowy wybrałem tamiyowskie Khaki drab
Na to położyłem warstwę płynu AK do uszkodzeń farby (worn effect)
Mocno rozcieńczoną Khaki z Tamiya rozjaśniłem eksponowane powierzchni i granice płyt pancerza
Cześć krawędzi dodatkowo podkreśliłem transparentną beżową farbą Buff
Aby uzyskać ostre granice kolorów posiłkowałem się kartonikiem. Doskonale w tym celu spisują się wizytówki
Najmniejsze detale rozjaśniłem rozcieńczoną farbą Mr. Color Light brown aplikowaną pędzelkiem
Uszkadzanie farby na pojeździe zacząłem od wykorzystania możliwości nałożonego wcześniej fluidu AK. W zwilżoną wodą powierzchnię wgniatałem drucianą końcówkę do wiertarki
Dodałem też kilka rys za pomocą ostrza skalpela
Niestety w kilku miejscach zdarłem farbę całkowicie, odsłaniając goły plastik
Nie przejąłem się tym zbytnio, ponieważ i tak czekał mnie retusz i poprawki zadrapań. Sięgnąłem zatem po pędzelek i mieszanką farby do obić oraz czarnego połysku namalowałem kolejne rysy
Do pomalowania ogniw gąsienic na pancerzu użyłem trzech farb: Track primer i Glossy black z Vallejo oraz Dark tracks z zestawu AK. Mieszane w różnych proporcjach zaaplikowałem na poszczególne ogniwa
Tobołki i osprzęt saperski pokolorowałem różnymi farbami akrylowymi: mieszanką Rusty tracks i gunmetalu liny, samą metaliczną farbą karabiny i łopaty, kolorami piaskowymi i brązem skrzynki oraz elementy z materiału
Ten etap prac zwieńczyła warstwa bezbarwnego połysku nałożona na cały model
Na tak przygotowaną powierzchnie mogłem zaaplikować nieliczne kalkomanie oraz zabrać się za podkreślenie detali. Do tego użyłem specyfików AK- ciemnobrązowego do kadłuba oraz Track wash do gąsienic i ogniw zamontowanych na pancerzu
Po zabezpieczeniu miniatury matowym werniksem, miękkim ołówkiem 8B przetarłem różne krawędzie oraz zewnętrzne powierzchnie gąsienic. Na ogniwa zamontowane na pancerzu nałożyłem ciemnordzawy filtr z farby akrylowej
Dość charakterystycznym drobiazgiem widocznym na zdjęciach z epoki są kępy trawy i grudy ziemi pozaczepiane w różnych zakamarkach podwozia. By wykonać ich imitacje sięgnąłem po trawę elektrostatyczną 3.5 mm, którą zmieszałem z odrobiną ziemistego pigmentu
Następnie zalałem tę mieszankę benzyną do zapalniczek
Tak przygotowaną miksturę poupychałem w różnych zakamarkach układu jezdnego i pancerza
Wtarłem też na sucho trochę pigmentów, dla zróżnicowania efektu jasnego i ciemnego. Zarówno proszki jak i trawę utrwaliłem pigment fixerem
Dodałem też odrobinę oleistych plam i zacieków, głównie w rejonie zawieszenia. W tym celu użyłem specyfiku Engine oil, aplikowanego zarówno na powierzchnie suche, jak i zwilżone White spiritem
Ostatnim zabiegiem było przetarcie krawędzi kół jezdnych miękkim ołówkiem. Oczywiście dodatkowe drobne retusze planowałem po zamocowaniu pojazdu na podstawce
Figurki
Charakterystycznym widokiem na zdjęciach archiwalnych z operacji Bluecoat są czołgi z duża liczba żołnierzy podróżujących na ich kadłubach. Zatem oprócz dodatkowe opancerzenia pojazdu, kolejnych elementem wzbogacającym miniaturę miały być figurki. Ponownie sięgnąłem po produkt Dan Taylor Modelworks. Pięć siedzących postaci w skali 1/76, w formie przeciętnej jakości odlewów żywicznych, wydawało się doskonałym wyborem. Ponieważ jednak wyrzeźbione zostały z myślą o pace ciężarówki, musiałem dokonać kilku modyfikacji, by dopasować je do kadłuba czołgu. Uczyniłem to jeszcze na etapie budowy modelu, ponieważ robiąc to na gotowej miniaturze mógłbym uszkodzić jakieś detale lub farbę
Żywiczne figurki są podzielone na części, osobno znajdziemy korpusy, ramiona, głowy oraz część ekwipunku
Prace zacząłem od odcięcia głównych elementów od kostek wlewowych
Następnie zabrałem się za dopasowanie ich do kadłuba. Pierwsza z figurek nie wymagała większych modyfikacji. Musiałem od spodu wyciąć jedynie zagłębienie na linę holowniczą przyklejoną do kadłuba
Pozostałe figurki musiałem już przerobić nieco mocniej. Część modyfikacji udało mi się dokonać po podgrzaniu żywicy (robi się wtedy plastyczna). Niemniej jednak niezbędne okazało się również połamanie kończyn i spozycjonowanie ich na nowo
Dopasowanie korpusów było dość pracochłonne. Czarny cyjanoakrylowy klej posłużył nie tylko za spoiwo, ale też jako wypełnienie ubytków, po zmianie kształtu kończyn
Nie mniej zachodu było z dopasowaniem ramion oraz głów. Tu ponownie musiałem część z nich wyginać oraz szpachlować cyjanoakrylem
Na koniec sięgnąłem po kolejne dwie figurki z zestawu czołgistów, by wpasować ich w otwory wieży
Ostatnia figurką była postać kobiety, którą planowałem postawić na skraju drogi. Dzięki uprzejmości Radka stałem się posiadaczem figurki z zestawu partyzantów firmy Caesar
Choć świetnej jakości, wymagała pewnych modyfikacji, by pasować do mojego przedsięwzięcia. W pierwszej kolejności musiałem ją zdemobilizować
Postanowiłem też wydłużyć jej kurtkę, przerabiając na płaszcz. Zacząłem od nałożenia dwuskładnikowej masy Pro-create we właściwym miejscu
Następnie, za pomocą narzędzia wystruganego z polistyrenowego pręcika, z grubsza uformowałem kształt płaszcza oraz grubsze fałdy
Kolejne drobniejsze zmarszczki uformowałem cieńszym narzędziem- lekko zeszlifowanym, utwardzonym patyczkiem bambusowym
Później wyrównałem brzegi płaszcza i dodałem różne detale, między innymi szwy czy kieszenie
Na koniec – już w utwardzonej masie – ostrym nożykiem pocieniłem krawędzie płaszcza i nadałem brzegom finalny kształt. Całość dodatkowo przepolerowałem drobnym papierem ściernym
Pojazd i figurki były gotowe do dalszych prac
Wszystkie figurki przykleiłem do wykałaczek i zapałek, aby ułatwić sobie malowanie
Kolorowanie zacząłem od podkładu z czarnej Tamiyi
Bazowy kolor uniformów uzyskałem mieszając farby khaki z palety Gunze i Tamiya (to dość odmienne kolory)
Mogłem przejść do malowania detali. W pierwszej kolejności mieszanką Valejowskich English uniform i Burnt umber podkreśliłem cienie na uniformach
Potem zmieszałem kolor bazowy z jasnym beżem i naniosłem rozjaśnienia fałd i detali
Następnie pokolorowałem wszystkie elementy ekwipunku
By prace nad figurkami żołnierzy zakończyć pomalowaniem twarzy i dłoni. W tym celu jak zwykle sięgnąłem po recepturę Ortiza, starając się jednak uzyskać nieco jaśniejsze odcienie
Pomalowane figurki przykleiłem cyjanoakrylem do czołgu. Na koniec naniosłem mgiełkę satynowego lakieru by ukryć nieznaczne, ale widoczne naddatki kleju
Malowanie figurki kobiety rozpocząłem od naniesienia aerografem kolorów podstawowych
Kolorowanie detali przeprowadziłem w odwrotnej kolejności niż przy poprzednich figurkach. Zacząłem od elementów cielistych
Następnie pomalowałem i wycieniowałem bluzkę i spódnicę
..by na koniec zająć się płaszczem, malując go transparentnymi Vallejo w różnych odcieniach niebieskiego
Podstawka
Jako podstawkę do winiety zdecydowałem się wykorzystać drewniany klocek, który już od dawna kurzył się w moim składziku
Ponieważ był dość kiepsko wyszlifowany i bardzo niestarannie polakierowany, zacząłem od solidnego przetarcia jego boków papierem ściernym i gąbkami polerskimi. Dodatkowo wyrzeźbiłem zarys podłoża
Następnie na górną powierzchnię nałożyłem akrylową pastę Vallejo Dark earth
Nim wyschła, nałożyłem na powierzchnię trochę roślinności marki Polak, którą w koło przysypałem delikatnie ziemistymi pigmentami
W świeżej jeszcze masie odcisnąłem gąsienice czołgu
Gdy podłoże wyschło nałożyłem na nie kolejną porcję pigmentów AK- mieszanych ze sobą European earth i Dark earth.
Tych samych pigmentów użyłem do niezbędnych retuszy po zamocowaniu czołgu na podstawce
Tym samym model był gotowy
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Więcej zdjec pracy znaleźć można w osobnej galerii
Pytanie o używanie Worn Effect. Mam to draństwo, ale za diabła- pierona nie wiem jak je kłaść żeby wychodziły odrapania. Czy cienka warstwa natryśnięta aerografem wystarczy? Jakiej grubości powinny być warstwy farby idącej na ten specyfik? Opis użycia zaserwowany przez producenta jest haniebnie enigmatyczny.
Fajny artykuł, tylko jakiś chochlik się przypałętał – raz czytam o Op.Bleucoat a raz Blueacoat.
Dzięki, poprawione