1/35 Junkers Ju 87 G1/G2 Stuka
Border Model – BF-002
Ze skalami w modelarstwie jest jednak nie małe zamieszanie. Jedyne co w tym wszystkim jest oczywiste, to główny winowajca – groteskowy imperialny system miar. Główny, bo jednak nie jedyny. Typowa dla ‘pancerki’ skala 1/35 to bardziej dzieło przypadku – tak wyszło Tamiyi, gdy przeszło pół wieku temu postanowiła wyprodukować miniatury pojazdów, których rozmiar determinowany był koniecznością zmieszczenia we wnętrzu silniczka i baterii. Zrobili, pomiarkowali i wyszło 1/35. I tak zostało, choć z wydatnym wsparciem choćby Italaerei. Tymczasem podziałka 1/32 to pochodna miniatur pociągów, współgrających z cynowymi (jak również plastikowymi) ludzikami czy wreszcie pojazdami. Więc jak już ktoś wpadł na pomysł zrobienia naprawde duużych samolotów, to wybór padł na tę właśnie skalę. Tu już nie badałem, kto był pierwszy, ale kto by to nie był, to się przyjęło i siadło jako typowa skala lotnicza. Jedynym tutaj wyłomem były modele helikopterów – z nie do końca zrozumiałych dla mnie powodów, w większych rozmiarach dopasowane skalą do miniatur sprzętu lądowego. Choć prawdę mówiac między 32 a 35 realnie różnice gabarytowe są pomijalne z perspektywy łączenia ich na winietach i dioramach. Tyle tytułem wstępu. Wstępu jednak o tyle istotnego, że Border swoje duże modele samolotów postanowił wydać w skali 1/35. Zaczęło się od miniatury Bf 109G – ten jednak samolot interesuje mnie – oględnie rzecz ujmując – umiarkowanie. Co innego Sztukas. A ten właśnie samolot stał się bohaterem drugiego opracowania, będącego przedmiotem niniejszego omówienia
Niewątpliwie atrakcyjna ilustracja zdobi wcale niemałe pudełko
Co więcej, dość szczelnie wypełnione plastikiem
Przy czym wbrew pozorom ramek nie ma znowu tak wiele..
po prostu są duże i skrupulatnie wypełnione elementami
..a całość uzupełnia skromniutka blaszka
Jest też drobiazg, o którym nie wspomina żadna informacja – ani na pudełku, ani nawet w inwentaryzacji elementów zestawu
Jest to żywiczna figurka pilota – zapewne Hansa-Ulricha Rudla
I w sumie w twarzy można doszukiwać się podobieństw
Mamy tu do czynienia z cyfrową rzeźba, całkiem sprawną. A odlew dorównuje wzorowi – jest na dobra sprawę nienaganny
Innymi słowy – miła niespodzianka. A skoro o niespodziankach mowa, to wyglądają one na przyczynek jakiejś świeckiej tradycji. Podobne żywiczne figurki trafiały do wspomnianego wyżej Gustawa w 1/35. Tam były one anonsowane, a niewiadomą było która z kilku różnych postaci trafiła do danego zestawu. Wracając jednak do Sztukasa, to rzeczonych niespodzianek nie koniec. I przy okazji – nazwijmy to – rzeczy dziwnych (bo na nietypowej skali nie koniec). Patrząc na dołączony do modelu arkusz kalkomanii widać kilka spraw intrygujących
Pierwsze, co zwraca uwagę, to obecność licznych nalepek na tablice przyrządów
..na tablice przyrządów do Messerszmita 109G. Fun-fact: z mojego rozpoznania wynika, że w Borderowym Gustawie podobnych nalepek zabrakło. Na szczęście, oprócz tego dziwnego ‘bonusu’, jest i kalkomania przeznaczona do naniesienia na tablicę Sztukasa
Wśród napisów ekspoatacyjnych znajdziemy różne błędy, śmiesznostki i dziwadła, jak choćby wskazanie sugerowanego ciśnienia w oponach podane w kilogramach na centymetr, a nie w atmosferach. Może grafik nie mógł znaleźć fonta z umlautem do ‘atü‘? Albo robił te napisy na podstawie przekazów ustnych..
Co gorsza, jakość tych wszystkich szczegółowa nie powala. Myślę jednak, że z powodzeniem użyć tu będzie można jakichś kalkomanii przeznaczonych do skali 1/32. Na tym nie koniec dziwnych rzeczy związanych z malowaniami. Patrząc na arkusz łatwo zauważyć, że są tu oznaczenia dla trzech maszyn – szewron z pasem oraz dwa różne kody literowe
Tymczasem już na opakowaniu producent informuje jedynie o dwóch opcjach
Podobnie w broszurce z instrukcją są tylko dwa warianty
Zresztą tu ponownie warto na chwilę się zatrzymać, bo miejscami jest groteskowo. Przede wszystkim, mimo iż strona przeznaczona na umieszczenie opisów malowań jest solidnych rozmiarów
..to z jakichś tajemniczych powodów kolorowe sylwetki pomniejszono i upchnięto w mniej niż połowę dostępnej przestrzeni. Dodajmy, takie same sylwetki, choć G-1 i G-2 różniły sie przecież końcówkami płata. Na ilustracjach są one jednakowe
Podejrzanie wygląda też opis każdego z malowań. W miejscu numeru zestawu mamy iksy. Zabawnie wygląda też informacja o braku hakenkrojca (umieszczona zresztą również obok ilustracji na pudełku). To wszystko wygląda jak jakiś wstępny projekt – jak gdyby do druku poszedł nie ten plik, co trzeba
Zresztą, jak wspominałem, arkusz kalkomanii też wygląda tak, jak by nikt nie zweryfikował ostatecznego projektu przed zatwierdzeniem do produkcji. Bo pomijając drobne przecież napisy, to nie potrzeba sokolego wzroku, by zwrócić uwagę na niemały numer fabryczny na ogon
W samych schematach malowania też są różne kwiatki, ale w sumie mając na uwadze kto stoi za ich opracowaniem, nie powinno to zaskakiwać. Tradycja zobowiązuje.
Z kolei instrukcja montażu jest całkiem czytelna i przejrzysta
..tylko jednak wybrakowana. W kilku miejscach producent podkreśla obecność opcjonalnych wariantów poszczególnych podzespołów, przy czym w żaden sposób nie wyjaśnia, której wersji wykończenia są one przynależne (jak choćby różne końcówki skrzydeł). Nie wspominając o braku jakichkolwiek informacji o malowaniu poszczególnych elementów. Mimo to – jak wspomniałem – po budowie prowadzi w sposób nie budzący większych zastrzeżeń. Dlatego zgodnie z sugerowaną kolejnością montażu, przyjrzyjmy się z bliska elementom modelu. Na początek silnik. Nie na tyle szczegółowy, bo śmiało można było go eksponować, ale jednak solidna baza do waloryzacji. Albo do schowania pod osłoną, nawet bez przyklejania wybranych, niewidocznych w takiej konfiguracji detali
Eksponowane imitacje rur wydechowych, dzięki zastosowaniu wielodzielnych form, mają nawet delikatne, ale zauważalne zagłębienia w końcówkach
Osłona silnika podzielona jest na trzy części..
..tak, jak by jeden z jej fragmentów przewidziany był do zdejmowania, celem zajrzenia pod maskę. Przy czym po pierwsze ten podział nie za bardzo pokrywa się z rzeczywistą konstrukcją osłony, a poza tym warto zwrócić uwagę, że wewnętrzne powierzchnie są pozbawione jakichkolwiek detali
Zupełnie inaczej prezentuje się powierzchnia, bogata w detale. Oprócz linii podziału, różnych zapinek mamy też nitowanie. Co więcej zarówno wklęsłe, jak i wypukłe. Przy czym średnio to odzwierciedla rzeczywiste różnice w nitach na powierzchni Sztukasa, które oczywiście były, i właśnie tak można by je pokazać. Tylko tutaj poszczególnych ich typ wybrano mocno przypadkowo
Co prawda montowane niemal na końcu prac, to tutaj znajduje się również śmigło. Z dziwnego kształtu łopatami
Dalej budowa modelu przenosi nas do kabiny. jej szczegółowość nie oszałamia – zaryzykowałbym twierdzenie, że wieloma detalami pasuje bardziej do skali 1/48
Nomen omen, taki bardziej czteroósemkowy gabaryt mają pedały orczyka
..co dobrze widać w porównaniu z blaszką do Eduardowej Foki w 1/48
Finezją nie grzeszą siedziska
..ale to i tak małe piwo w porównaniu z tym, jak wyglądają zaproponowane przez producenta imitacje pasów
..sam nie wiem co o tym sądzić. Ale chyba żadne słowa nie dorównają temu, co widać na powyższych zdjęciach. Nie mówmy już o tym jednak. Uzbrojenie tylnego strzelca prezentuje jakość adekwatną do całej reszty kabiny. Uproszczona podstawa
..na której montuje się czteroósemkowej aparycji karabiny, choć z gotowymi otworami w końcówkach, oraz fototrawionymi celownikami
Wszelkie niedostatki wyposażenia szoferki są bolesne tym bardziej, że Sztukas ma bogatą szklarnię, która całkiem ładnie eksponuje wnętrze. Tym bardziej, że w opisywanym tu modelu szybki są zupełnie porządnej jakości
Od anteny mieszczącej sie pod ostatnim z przeźroczystych elementów też można było spodziewać się odrobinę większej finezji
Choćby takiej, z jaką odtworzono poszycie. Co było juz zasygnalizowane na osłonie silnika. Na kadłubie znajdziemy liczne detale, wyraźne i cienkie linie podziału, oraz nitowanie. Na losowo wybranych fragmentach, to ostatnie jest albo wklęsłe, albo wypukłe (i jak wspominałem, o ile podobne różnice są charakterystyczne dla Ju 87, to miniatura pod tym względem faktom się nie kłania)
Pomijając jednak dość swobodne podejście do faktów w skali, przyznać trzeba, że wielkość i intensywność nitów jest bardzo dobrze wyważona w kontekście skali miniatury. Właściwie to są one nawet bardziej dopracowane i finezyjne niż w niektórych miniaturach w skali 1/72
Nie mniejsza różnorodność w wykończeniu powierzchni prezentują także skrzydła
To przywiązanie do szczegółów nie zawsze jest konsekwentne. Bo na przykłąd osłony podwozia ponownie zdobią zróżnicowane nity i śruby, ale imitacja skórzanego fartucha na goleni jest pomarszczona w sposób absolutnie nienaturalny
Mamy tez odtworzone właściwe golenie – tylko ich potencjalne odsłonięcie wymagać będzie nie tylko cięcia osłon (no to mogły być jednak podzielone elementy, ewentualnie alternatywne), ale i drobnej waloryzacji samych goleni
Koła są akceptowalne, bo i chowają się mocno w owiewkach. Uwagę zwraca odtworzone delikatne ugięcie. A w zasadzie to spłaszczenie, bo zmiany profilu opony za bardzo tu nie ma
Na podobnym poziomie opracowane jest kółko ogonowe
Podobnie zresztą podskrzydłowe chłodnice
Na koniec wersecie uzbrojenie. Przede wszystkim bomba, która zwraca uwagę nie tyle jakimiś wyjątkowymi szczegółami, a nietypowym podziałem technologicznym
Są wreszcie podwieszane pod skrzydłami zasobniki z działkami Bordkanone BK 3,7. Podobnie jak w przypadku silnika, mamy tutaj sporo elementów, które znikają z oczu w gotowej konstrukcji
Nie znikają zaś lufy. I dlatego, choć nie są bardzo złe, to warto poświęcić im nieco uwagi – choćby pocieniając delikatnie ścianki tłumków płomieni, i przede wszystkim poprawiając w tychże drobne otwory
Można też zaryzykować zamontowanie toczonych luf w skali 1/32. Niestety nie mam takich w magazynie, żeby sprawdzić, czy różnice w wymiarach byłby wyraźnie dostrzegalne. Ale skoro o trzydwujkowych waloryzacjach mowa, to znalazłem jednak tablicę przyrządów z Yahu, zaprojektowaną do modelu Hasegawy
..i niestety jest ona wyraźnie większa od tablicy w modelu w skali 1/35
..przy czym problemem jest nie to, że wygląda na za duża, a po prostu niemożliwym jest wpasowanie jej w konstrukcję modelu. Szkoda. Bo jakoś nie spodziewam się wysypu aftermarketów do Sztukasa w 1/35. Na szczęście różne drobne elementy, jak choćby siłowniki czy przeciwwagi są w tym zestawie opracowane z należytą finezją i na dobrą sprawę jedyne, co woła o jakieś poważniejsze uzupełnienia to wnętrze kabiny
Podsumowując – model budzi moje mocno ambiwalentne odczucia. Odkładając na bok kwestie nieortodoksyjnej skali.. Najgorsze, co można zrobić tej miniaturze to porównywać ją z dostępnymi materiałami źródłowymi. Choć w przypadku samego malowania można pokusić się o szybkie wyguglanie paru obrazków. Całkiem niegłupia konstrukcja i wykończenie elementów na zewnątrz czyni ten model dobrym tematem dla odprężającej budowy. Bo jeśli nie poważniejszych problemów ze spasowaniem, może dawać dużo frajdy, a liczne detale na poszyciu ułatwią atrakcyjne i efekciarskie malowanie. Z tego samego względu, ale również za sprawą obecności makiety silnika czy wreszcie ‘pancernej’ skali, model ten może zyskać uznanie utalentowanych autorów, którzy przedkładają warstwę wizualną prac, nad kwestie merytoryczne. Choć tutaj szkoda, że konstrukcja miniatury nie pokrywa się w większym stopniu z konstrukcją oryginału. Choćby podziałem osłony silnika, czy sposobem montażu i podziału płata.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany przez Hobby 2000 – dystrybutora Border Model
Bardzo dobrze że przybywa na rynku modeli samolotów w skali 1/35. Wreszcie coś drgneło. Jest zapotrzebowanie na samoloty w tej skali, co można zauważyć na forach modelarskich. I nie zgadzam się z zamieszczonym tu stwierdzeniem “Choć prawdę mówiac między 32 a 35 realnie różnice gabarytowe są pomijalne z perspektywy łączenia ich na winietach i dioramach”. Jest wyraźna różnica, bo już na 3 m jest prawie 8 mm różnicy, zwłaszcza dla szczególarzy zwracających uwagę na układ nitów i spawów. A czy wszystkie modele samolotów w 1/32 czy 1/48 są idealne? Wprowadzając ten model w 1/35 poszli trochę na skróty, chyba badają rynek. Ważne że wypełniają długo zaniedbywaną pustkę z małymi wyjątkami Tristar i Bronco
..ale to 8mm rozkłada się na cała, parudziesięcio-centymetrową bryłę. Argument o układzie nitów i spawów (sic!) też jest inwalidą, bo nazbyt śmiało zakłada ich poprawne poprowadzenie na modelach.