Genestealer Cults Magus
Games Workshop – 51-47
Trochę mam ostatnio pod górkę z malowaniem jednej figurki, bo jak by moje umiejętności nie były wystarczającym ograniczeniem, to na dodatek rzeźba okazała się niezbyt przyjazna – bardziej niż wskazywałyby na to wstępne oględziny. Oczywiście, że ją skończę, ale na przedmiot następnego malarskiego przedsięwzięcia postanowiłem wybrać coś, co na pewno będzie przyjazne pędzlowi. I wybór ten jest dość oczywisty – ludziki z Games Workshop, co by nie mówić, są bardzo dobrze pod tym względem opracowane. A dodatkowo te nowsze naprawdę fajnie zrobione. A ponieważ wygrzebanie czegoś z przerośniętego magazynu byłoby zbyt proste sprawiłem sobie nową laleczkę
To nie jest przesadnie widowiskowy boxart – zastanawiam się czemu zdjęcie figurki jest tak małe – jak by była jakoś wyjątkowo szkaradna albo przynajmniej szkaradnie pomalowana. [EDIT– sprawa jak się okazuje jest prosta jak rypanie – zdjęcie na etykiecie prezentuje figurkę rzeczywistej wielkości] Tymczasem na stronie producenta są znacznie lepsze fotki – w moim mniemaniu znacznie bardziej zachęcające do wejścia w posiadanie tego modelu. Bo z powyższą etykietą niespecjalnie to krzyczy chicijmnie
Wszystko spakowane w typowy dla GW blister – nie przepadam za tymi pudełkami, bo żeby dostać się do zawartości trzeba je bezpowrotnie pochlastać. Choć generalnie zawartość jest widoczna zupełnie nieźle
Zacznijmy jednak od tego co widać mniej, czyli od broszurki, prezentującej montaż figurki – dość przejrzystej, choć nie jestem fanem instrukcji zrobionych na bazie renderów.
Przedstawiony jest również sugerowany schemat malowania, z podaniem Citadelowskich farbek. No i mamy rzecz jasna parametry postaci, bo w końcu to pionek i jednak ludzie używają tego do grania
Figurka to ledwie (a może ‘aż’) 11 elementów zawartych w jednej ramce z typowego dla GW szarego plastiku. Strona A:
..i to samo od zakrystii, czyli strona B:
W komplecie jest oczywiście czarna okrągłą podstawka – 32mm – prosta, typowa, bez żadnych otworów montażowych
No i z bliska – bez zaskoczeń. GW naprawdę skutecznie drenuje możliwości dwudzielnych form. Podział technologiczny figurki daje dużą przestrzenność zarówno wszelkich szmat jak i detali. A przy tym wciąż nie jest to model skomplikowany w montażu.
Do wyboru mamy dwie lewe dłonie – jedną dzierżąca sztylet, drugą czaszkę. Niby fajnie , ale te trudne wybory – co będzie lepiej się prezentowało. Czaszka – atrakcyjny motyw, ale sztylet z kolei daje pole do popisu z bajeranckimi malunkami. No i na co się tu zdecydować?
Na marginesie – mogę się mylić, bo nie jestem biegły w łorhamerowe ludki – ale chyba nie jest dość powszechne w figurkach Games Workshop, by twarz kobiety miała naprawdę kobiece rysy. Bo ta tutaj, abstrahując od różnych cech charakterystycznych jednak takie ma.
KFS