Płyny maskujące
Zacznę może od tego, że moim zdaniem płyny do maskowania są nieco przereklamowane. Zakres ich zastosowań jest, owszem, spory, ale akurat do maskowania plam kamuflażu to nadają się najmniej. A z jakichś niepojętych dla mnie powodów do tego właśnie często są polecane. Inną sprawą jest to, że rekomendują je najbardziej ochoczo ci, którzy już wiedzą, którym końcem pędzla się maluje. No w każdym razie u mnie w warsztacie płyn maskujący służy najczęściej jako wypełniacz przestrzeni pomiędzy taśmą maskującą
..albo tymczasowe spoiwo, gdy chce solidnie, ale nie na stałe skleić jakieś elementy – najczęściej koła w czołgach, aby móc wygodnie zmontować gąsienice
Jak widać na powyższych fotogramach, najczęściej używam płynu panlechickiego – Wamodu. Bo spełnia swoje zadanie. Nie mniej istotnym czynnikiem jest jednak jego cena. Gdy nieużywany dłuższy czas zbytnio zgęstnieje, to ani trochę nie żal mi wywalić go do śmieci, zamiast knuć nad metodami reanimacji (do pewnego momentu wystarczy dolanie niewielkiej ilości wody). Z tego też powodu nigdy nie zdecydowałem się na sprawienie sobie zachwalanego często płynu maskującego Talensa. Byłoby mi smutno, gdybym po jakimś czasie odkrył, że całkiem pojemna butelka zawiera zgęstniałą, nieszczególnie użyteczną już substancję. Tak, jak zdarzyło mi się to z płynem maskującym 502 Abteilung
..choć tego to akurat nie było mi żal, bo co prawda miał ciasteczkowy aromat zagłuszający woń amoniaku, ale nie był neutralny dla farby, na którą był zaaplikowany – innymi słowy – odbarwiał maskowane powierzchnie. W skrócie – dziadostwo.
Nienajlepsze opinie ma też maskol Wamodowski, choć zupełnie nie wiem, z czego one wynikają. No chyba że z podań najstarszych górali, bo naście lat temu istotnie potrafił płatać psikusy i był daleki od ideału. Niemniej jednak, wspomniałem wyżej, używam go najczęściej, z powodzeniem i niczego zarzucić mu nie mogę. I jedyne niespodzianki, jakich dostarcza to te, że co jakiś czas zmienia się jego opakowanie
Ma konsystencję tłustej maślanki, zatem jest w gruncie rzeczy dość płynny. W wielu sytuacjach dobrze jest zatem nałożyć co najmniej dwie jego warstwy. I nie dlatego, żeby lepiej maskował, ale grubszą powłokę łatwiej jest potem zdjąć z maskowanej powierzchni
Nieco odmienne właściwości ma płyn maskujący marki Solidscale
Liquidscale
Solidscale – LIQ001
Przede wszystkim ma niezbyt praktyczne opakowanie, szczególnie wziąwszy pod uwagę, że jest bardzo gęsty – jak śmietana osiemnastka
Plus jest taki, że gdy ta mało stabilna buteleczka się wywróci, to jej zawartość nie rozlewa się błyskawicznie po stole. Konsystencja sprawia, że łatwiej kontrolować jest kształt aplikowanych plam. A kolejną cechą szczególną tego płynu maskującego jest to, że znacznie łatwiej odchodzi on od maskowanych powierzchni, niż pozostałe dwa produkty będące przedmiotem tego opisu. A skoro pozostałe dwa, to znaczy, że został jeszcze jeden do napomknięcia. A jest nim nowy płyn w ofercie Ammo
Ultra Liquid Mask
Ammo by Mig – A.MIG2032
Właściwościami (i aparycją) zbliżony do produktu Wamodu. Nieco jednak odeń bardziej gęsty. W praktyce to oznacza, że po pierwsze nieco łatwiej jest aplikować konkretne kształty (choć o pełnej kontroli mowy jednak nie ma) a także wystarczy jedna warstwa, by uzyskać optymalną grubość maski
No i teraz małe porównanie
Maskol wamodowski potrzebuje najwięcej czasu na wyschnięcie. Nie będzie też zaskoczeniem, że ten najbardziej gęsty, z Solidscale tężeje najszybciej
..a wszystkie po zaschnięciu bez problemu odłażą z gładkiej powierzchni
Bez problemów odchodzą również z bardziej wybujałych płaszczyzn
Tak zaaplikowane płyny odstawiłem na przeszło tydzień. Chciałem bowiem sprawdzić nie tylko, czy po dłuższym czasie nie ma problemów z usuwaniem masek, ale również czy nie odbarwiają one farby. No więc problemów w żadnej z tych kwestii nie odnotowałem
I jeszcze dwa słowa o aplikacji. Często polecany jest pędzel. Mi pędzla byłoby szkoda. Z powodzeniem natomiast używam mikro aplikatorów dentystycznych
..przy czym ja je kupuje bezpośrednio na aliekspress – nie potrzebuję do tego hiszpańskich pośredników
Pomijając to, że wygodnie i w miarę precyzyjnie można nimi aplikować płyn maskujący, to również potem wygodnie można je z zaschniętego płynu wyczyścić. Liqudscale to w ogóle schodzi jak guma z instrumentu, Wamodowski trzeba trochę poszarpać, żeby wyrwać z futerka na końcu patyczka. A ten Ammo jest tak po środku
Podsumowując – każdy z trzech opisanych wyżej płynów ma swoje zalety, wszystkie działają jak mają działać. Zatem każdemu wedle potrzeb czy też sympatii.
KFS
bardzo fajna relacja, chętnie bym porównał także płyn vallejo i byłem zaskoczony sprawnością działania
Płynów maskujących używam na tyle sporadycznie, że te trzy (a w zasadzie cztery) opisane to i tak rozpusta. Jest oczywiste, że wspomniane w materiale specyfiki to jedynie czubek lateksowej góry – bo bez mała każdy producent modelarskiej chemii czy farb artystycznych ma cios takiego w swojej ofercie, ale zaprezentowałem te, które miałem sposobność przetestować.
Właśnie “zdjąłem” Wamoda (czy jak mu tam) z detali. (Detalami były piszczele i czaszki, – w makiecie Corpsewreck Mausoleum z modelu do Age of Sigmar). W sumie nie było (aż) tak źle …owszem, jak jest na prostych odcinkach (lub mało skomplikowanych pod względem tekstury) odchodzi wręcz idealnie. Ale wystarczy coś nietypowego, – i dziękuje, – trzeba kombinować, jak go zdjąć.
Paradoksalnie najprostszą metodą do zdjęcia maskolu są nasze palce (najlepiej suche). Używałem też starego pędzla, do tzw. “suchego” malowania (cieniowania) …można powiedzieć, że szło fajnie, gdyby nie dewastowanie włosia w pędzlu – rozsypywał się, w trakcie wybierania maskolu z detali. A najlepiej sprawdziła się szczoteczka do zębów – plastikowe włosie jest neutralne dla farby i nie niszczy modelu.
Widziałem na Y/T porównanie kilku fluidów do maskowania, były tam Wamody, Vallejo i inne takie, ale najskuteczniejsze było działanie maskolu; Liquid Mask Molotov – (Wydaje się idealny) – jest w sztyfcie, łatwo go dozować bezpośrednio z buteleczki. Potem nawet schodził bezproblemowo. Jest do nabycia w sklepach plastycznych od 24 zł do ok. 33zł.
Muszę go dorwać i samemu przekonać się o jego właściwościach.
Maskol tym łatwiej zdjąć, im grubsza jest jego warstwa, zatem po malowaniu, a przed zdejmowaniem warto dołożyć większą jego ilość, już bez jakiejś wybitnej staranności
oj co ja się z tym wamodem namęczyłem… W sumie fajnie działa, szczególnie dobrze mi się go rozprowadzało i ściągało, ale za każdym razem po conajmniej trzech tygodniach w buteleczkach znajdywałem gumową kulkę, tak jak tutaj stało się z tym od Abteilung 502. Kupiłem jeszcze dwa razy te od wamoda i niestety stało się to samo :(. Aktualnie używam tej maski od Vallejo. Dość gęsta i zapachem przypomina wamoda. Schnie w błyskawicznym tempie, co czasem jest wadą.
Co stoi za tym ścinaniem płynnych masek? Zawsze je szczelnie zamykałem i dbałem by nie wyschły…
No Dobra… mam Ammo Ultra Liquid Mask i nie ma żadnej informacji – czym to rozcieńczać??? Jakieś sugestie? Po pewnym czasie wszystkie maskole bez względu na super/hiper producenta gęstniały/tężały po wielokrotnym otwarciu pojemnika. Coś dodać, czy mimo połowy pojemnika kupować nowy maskol?
Dokładnie tak samo, jak Wamod..